Ponad miesiąc sędziowie warszawskiego wydziału do spraw własności intelektualnej mogli otrzymywać do rozpoznania sprawy, których nie wylosował dla nich ministerialny system.
Ryzyko nieważności
Już pod koniec maja sędzia Beata Piwowarska zauważyła, że do akt został dołączony wynik losowania nieodpowiadający numerowi tej sprawy. W obawie przed kwestionowaniem wyroków zawiadomiła o tym sekretariat sądu.
– Okazało się, że doszło do przesunięcia i sędziemu, który został wylosowany do sprawy nr 9, przekazywano akta sprawy nr 10. Jak ustaliłam, w taki sposób rozdysponowano około 100 spraw – opisuje sędzia Piwowarska.
W sądzie pojawili się wizytatorzy, ale w finale sędzia została przeniesiona do innego wydziału.
– Nie mam wątpliwości, że takie działanie to chęć ukarania mnie nie tylko za wykryty błąd, ale i za wielokrotnie wyrażane zastrzeżenia do prawidłowości funkcjonowania wydziału sądu, w którym pracowałam – mówi „Rz" sędzia.