– W czasie tej chłodnej analizy należy się zastanowić np., dlaczego właśnie teraz pracodawca postanowił dać nam to, o co zabiegaliśmy przez lata – podpowiada Paweł Knieć, ekspert w firmie doradztwa personalnego HRK. – Prosta odpowiedź, którą można sobie wyobrazić, brzmi: w końcu szef zaczął mnie doceniać (choć po przymusem) i chce mnie zatrzymać, bo jestem supercennym pracownikiem, o którego warto zabiegać. Tymczasem prawdziwe przyczyny kontroferty często są bardziej prozaiczne – zauważa Knieć.
Gra na czas
Niekiedy (szczególnie teraz, gdy wiele firm narzeka na deficyt kandydatów do pracy) pracodawca chce nas zatrzymać, by... zaoszczędzić. Dla firmy znalezienie naszego następcy może być bowiem bardzo kosztowne. Na tyle kosztowne, że bardziej opłaca się dać podwyżkę odchodzącemu pracownikowi, niż szukać nowego. Pracodawca, składając kontrofertę, może też chcieć zyskać na czasie. Proces rekrutacji i wdrożenia nowych kandydatów trwa kilka miesięcy, więc szef może chcieć nas zatrzymać do czasu, gdy znajdzie chętnego na nasze stanowisko. A jak już znajdzie, to może zechce się nas pozbyć? Tym bardziej że ma do nas ograniczone zaufanie, skoro już raz chcieliśmy odejść.
– Trzeba też dokładnie sprawdzić, co kryje się za kontrofertą – zaznacza Joanna Skoczeń. Według niej, jeśli pracownik od lat nie dostawał podwyżki, to powinien założyć, że po przyjęciu kontroferty taka sytuacja nagle się nie zmieni. To znaczy, że znów czeka go długi czas bez zmiany wynagrodzenia Jeśli zaś przedstawiony w kontrofercie awans polega tylko na zmianie nazwy, bez realnej zmiany obowiązków, warto się zastanowić, czy dalsza praca w obecnej organizacji przyczyni się do realnego rozwoju zawodowego. A inaczej mówiąc, czy kontroferta naprawdę rozwiązuje problemy, które skłoniły nas do zmiany pracy.
Ryzyko się opłaca
Kontroferta wywołuje naturalne pytania, czy może lepiej zostać w obecnym miejscu pracy, zwłaszcza gdy dobrze znamy organizację, lubimy naszych współpracowników, a dodatkowo – jeśli taka jest propozycja pracodawcy – będziemy teraz więcej zarabiać. A przede wszystkim znika ryzyko, że w nowej pracy coś pójdzie nie tak.
– Eksperci rynku pracy jednak jednogłośnie podpowiadają, że przyjęcie kontroferty nie jest dobrym pomysłem – zaznacza Paweł Knieć. Jak tłumaczy, skoro poświęciliśmy czas na znalezienie nowej pracy, to wysiłek ten był podparty solidnymi podstawami, których dostarczył nam obecny pracodawca. Szkoda, by ten trud poszedł na marne. Co więcej, pracownicy, którzy przyjmą kontrofertę i pozostaną w firmie, często zaczynają być oceniani jako nielojalni. W rezultacie są pomijani przy okazji premii i awansów, a w skrajnych przypadkach szuka się na ich miejsce następców.
Jak wynika z badań firmy Hays Poland, na przyjęcie kontroferty decyduje się ok. 60 proc. osób, które ją dostały. Ale spora część z nich ponownie odchodzi z pracy przed upływem roku.