13 byłych i obecnych policjantów, którzy odpowiadają za mataczenie, preparowanie dowodów i pasmo zaniedbań w śledztwie dotyczącym zabójstwa nastolatki ze Szczucina, wyszło na wolność na początku października. Wszystkim jednego dnia areszty uchylił Sąd Okręgowy w Rzeszowie, gdzie od czerwca toczy się proces w sprawie bestialskiej zbrodni.
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", Piotr Krupiński – naczelnik Małopolskiego Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie – złożył zażalenie na uchylenie policjantom aresztów i zastosowanie wobec nich środków wolnościowych. Wniosek uzasadnia głównie realną obawą matactwa ze strony oskarżonych, którzy będąc na wolności, mogą wpływać na świadków – zwłaszcza że większość z nich jeszcze nie złożyła przed sądem zeznań – twierdzi prokurator. Uważa, że tylko izolacyjny środek może zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania.
Jak niedawno informowała „Rzeczpospolita", w sprawie występuje 35 świadków incognito, którzy po latach milczenia wywołanego strachem zgodzili się zeznawać. Rzeszowski sąd dotąd ich nie przesłuchał, a mimo to uchylił areszty wszystkim oskarżonym policjantom. Sąd podjął taką decyzję w sytuacji, gdy nawet pokrzywdzeni – ojciec i siostra zamordowanej – nie złożyli jeszcze zeznań.
Rodzina Iwony zwolnienie policjantów odebrała jako wyraz lekceważenia, z czym spotykała się przez lata, dobijając się o sprawiedliwość w organach ścigania, sądach i prokuraturach. Dziś podziela obawy co do możliwych prób wpływania na świadków.
– Szczucin to niewielkie miasto, mogą próbować ustalać, kim są anonimowi świadkowie. Nie mówiąc o tym, jakie psychologiczne znaczenie ma decyzja sądu o zwolnieniu policjantów – zaznacza Aneta Kupiec, siostra zamordowanej.