Janusz Waluś bliżej powrotu do Polski

Południowoafrykański resort spraw wewnętrznych przygotował dokumenty, umożliwiające deportację słynnego polskiego zabójcy.

Aktualizacja: 30.05.2017 07:11 Publikacja: 29.05.2017 18:57

Janusz Waluś bliżej powrotu do Polski

Foto: Reporter/Maciej Łuczniewski

Taką informację przestawił w poniedziałek w Bloemfontein w RPA obrońca Janusza Walusia Roelof du Plessis. Przed tamtejszym Najwyższym Sądem Apelacyjnym odbyła się kolejna rozprawa w sprawie zwolnienia warunkowego Polaka, który w 1993 r. zastrzelił czarnoskórego przywódcę komunistów Chrisa Haniego.

Janusz Waluś wyemigrował z Polski przed stanem wojennym. Prowadził w RPA wytwórnię wyrobów szklanych. Nie godził się na demontaż apartheidu. Zdecydował się zastrzelić Haniego, by zatrzymać przemiany. Chciał wywołać wojnę domową, a skończyło się na zamieszkach, w których zginęło 70 osób. Broń Polakowi dostarczył polityk Clive Derby-Lewis. Obu skazano na karę śmierci, a wyrok zmieniono na dożywocie.

Derby-Lewis wyszedł na zwolnienie warunkowe w 2015 roku (zmarł rok później). Waluś mógł opuścić więzienie w Pretorii już przed rokiem. Decyzję o zwolnieniu podjął wówczas sąd w Tshwane. Ministerstwo Sprawiedliwości RPA złożyło jednak apelację, która została rozpatrzona 5 maja przez sąd Bloemfontein. Wówczas odroczono posiedzenie, a kolejna rozprawa odbyła się w poniedziałek.

W ciągu 24 lat, które Waluś spędził w więzieniu w RPA, na wolność wyszli sprawcy wielu zbrodni politycznych. Skąd problemy ze zwolnieniem Walusia? Nie pomaga mu to, że w RPA kultywowana jest pamięć o Hanim. Przed sądem w Bloemfontein demonstrowała zresztą w poniedziałek grupa działaczy partii komunistycznej. Po drugie, zdaniem wielu południowoafrykańskich polityków nie powiedział on całej prawdy o zamachu przed działającą w latach 90. Komisją Prawdy i Pojednania.

Brak skruchy Walusia był w poniedziałek przywoływany przed sądem, który ostatecznie wstrzymał się z decyzją. Media w RPA za najważniejszą wiadomość uznały informację o możliwej deportacji. Obrońca  Walusia powiedział, że stosowne dokumenty trafiły do dyrektora więzienia w Pretorii.

Powrót do Polski stał się możliwy po tym, gdy Waluś zrzekł się obywatelstwa RPA. Czy do ojczyzny przyjechałby jako człowiek wolny? Nie jest to pewne. Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski mówił w lutym, że Waluś prawdopodobnie byłby ponownie osądzony.

Mimo to jego przyjazd byłby niewątpliwie ważnym wydarzeniem dla prawicy. W „Rzeczpospolitej” pisaliśmy już, że w zwolnienie emigranta zaangażowało się kilku posłów, głównie z Kukiz'15 i senator PiS prof. Jan Żaryn. Transparenty z wizerunkiem Walusia coraz częściej można zobaczyć na stadionach. Na początek czerwca planowana jest w Warszawie demonstracja w obronie Polaka, które organizuje prawicowe Centrum Edukacyjne Powiśle.

Rafał Mossakowski z CEP tłumaczy, że Walusia można uznać za ostatniego żołnierza wyklętego. – Nie ma różnicy między jego czynem, czyli likwidacją wysoko postawionego komunisty, a tym, co żołnierze robili pod koniec drugiej konspiracji – tłumaczy.

Z tą interpretacją nie zgadza się prof. Rafał Pankowski, socjolog z Collegium Civitas i antyfaszystowskiego Stowarzyszenia Nigdy Więcej. – Kuriozalne jest przyrównywanie rasistowskiego zabójcy, członka nazistowskiego Afrykanerskiego Ruchu Oporu, do bohaterów polskiej walki o wolność – mówi.

Dodaje, że równie dobrze za żołnierzy wyklętych można uznać członków Werwolfu, partyzantki tworzonej przez Hitlera na terenach zajmowanych przez Stalina.

Taką informację przestawił w poniedziałek w Bloemfontein w RPA obrońca Janusza Walusia Roelof du Plessis. Przed tamtejszym Najwyższym Sądem Apelacyjnym odbyła się kolejna rozprawa w sprawie zwolnienia warunkowego Polaka, który w 1993 r. zastrzelił czarnoskórego przywódcę komunistów Chrisa Haniego.

Janusz Waluś wyemigrował z Polski przed stanem wojennym. Prowadził w RPA wytwórnię wyrobów szklanych. Nie godził się na demontaż apartheidu. Zdecydował się zastrzelić Haniego, by zatrzymać przemiany. Chciał wywołać wojnę domową, a skończyło się na zamieszkach, w których zginęło 70 osób. Broń Polakowi dostarczył polityk Clive Derby-Lewis. Obu skazano na karę śmierci, a wyrok zmieniono na dożywocie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany