Temat azylantów należy do kontrowersyjnych i bada się go przede wszystkim w aspekcie rynku pracy, rzadziej pod względem integracji, demografii i hegemonii płci męskiej, będącej efektem uchodźctwa ostatnich dekad. Teraz na zlecenie rządu komitet parlamentarny ma odnieść się do polityki migracyjnej i zająć stanowisko co do azylantów i osiedlania się w kraju osób w ramach łączenia rodzin. Azylanci to najczęściej mężczyźni, i eksperci muszą się zastanowić, co z tym fantem zrobić. Nad problemem pochylili się ostatnio dwaj politolodzy Michael Karlsson i Nujin Tasci.
Czytaj też: Imigranci a wzrost przestępczości seksualnej w Szwecji
Od 1860 do 2014 r. podział płci w Szwecji był równy, z niewielką przewagą kobiet. Przełom nastąpił, gdy Szwecja przeżyła rekordową falę azylantów, (163 tys., to najwięcej per capita w Europie) demografia się radykalnie zmieniła. Po raz pierwszy bowiem większość stanowili mężczyźni. Ich liczebna przewaga w społeczeństwie pogłębia się z roku na rok. To wynik migracji, w dużo większym stopniu niż fakt, że ostatnimi laty przyszło tu na świat nieco więcej chłopców.
Według Centralnego Biura Statystyki, od początku XXI wieku do Szwecji przybyło ponad milion mężczyzn, co sprawiło, że w latach 2015 -2018 w kraju mieszkało ich 55 procent, zaś kobiet 45 procent. Tendencja zwyżkowa płci męskiej nadal się utrzymuje.
Mężczyźni od dawna też dominowali w grupie osób ubiegających się o status azylantów. W latach 2004-18 stanowili 61,5 proc., zaś kobiety tylko 38, 5 proc. w grupie 320 tys. migrantów. Biorąc pod uwagę wszystkich uchodźców starających się o schronienie w kraju, to supremacja mężczyzn stanowi 32 punkty procentowe.