Leonardo: świdnicki dron pierwszy raz poleciał Solo

SW-4 - najmniejszy śmigłowiec zaprojektowany przez PZL Świdnik staje się dronem. W ostatnich dniach lutego na lotnisku testowym Taranto- Grottaglie we Włoszech zdalnie sterowany Solo wzbił się w dziewiczy lot bez pilota bezpieczeństwa na pokładzie.

Publikacja: 02.03.2018 15:37

Foto: materiały prasowe

To pierwszy autonomiczny lot bezzałogowego śmigłowca Solo RUAS/OPH (Śmigłowcowy Bezzałogowy System Powietrzny/Opcjonalnie Pilotowany) który koncern Leonardo buduje w oparciu o lekki wiropłat polskiej konstrukcji.

Alessandro Profumo, CEO Leonardo dziękował wszystkim zaangażowanym w projekt specjalistom i instytucjom.

- To najnowsze osiągnięcie po raz kolejny potwierdza wiodącą rolę Grupy Leonardo w Europie w rozwoju bezzałogowych systemów powietrznych, tj. w sektorze, w którym zobowiązaliśmy się rozszerzać naszą – już teraz znaczącą – obecność – stwierdził.

Testowany śmigłowiec pozostawał w powietrzu przez 45 minut, a wszystkie jego systemy działały zgodnie z oczekiwaniami. Sterowanie także nie nastręczało problemów. Próby objęły m. in. zdalne uruchomienie oraz wyłączenie silnika na ziemi, automatyczny start i lądowanie, zawis oraz przyspieszenie w locie do przodu, autonomiczną nawigację po ustalonej trasie do punktu docelowego i z powrotem oraz symulację misji obserwacyjnej. Maszyna wzbiła się w powietrze na wysokość 1500 stóp i osiągnęła prędkość 60 węzłów – relacjonowali badacze i inżynierowie Leonardo.

Próba opcjonalnego bezpilotowca

Solo RUAS/OPH (śmigłowcowy bezzałogowy system powietrzny/opcjonalnie pilotowany śmigłowiec) powstał na bazie maszyny opracowanej i produkowanej przez PZL-Świdnik - jedynego polskiego producenta śmigłowców należącego do Grupy Leonardo. Został on wyposażony w zaawansowane systemy oraz sensory wytwarzane przez specjalistyczne laboratoria i programistów Leonardo we Włoszech i Wielkiej Brytanii. Solo został zaprojektowany z myślą o realizacji misji wykonywanych z pilotem lub bez pilota na pokładzie.

Próby z pilotem za sterami odbywały się już wcześniej - od grudnia 2016 r. w lotniskowym ośrodku badawczym Grottaglie i w zakładach w Świdniku. W Polsce weryfikowano możliwości operacyjne maszyny oraz sprawdzano procedury w locie zarówno w sytuacjach normalnych, jak i awaryjnych. Wcześniejsze działania prowadzone we Włoszech były integralnym elementem współpracy rozpoczętej w 2015 r. między Leonardo, Portem Lotniczym w Bari oraz Klastrem Technologii Lotniczych w Apulii i ośrodka testowego Grottaglie, który ma szansę stać się teraz wiodącym centrum prób maszyn bezzałogowych we Włoszech.

Platforma zaprojektowana w Świdniku

Podniesiony w powietrze dwie dekady temu lekki śmigłowiec wielozadaniowy SW-4 z PZL Świdnik pokazuje się światu w kolejnym wcieleniu. To dowód wielkiego potencjału małego helikoptera rodzimej konstrukcji.

SW-4 na zagranicznych rynkach

Gotowy, oblatany rok wcześniej SW-4 zadebiutował w 1997 r. na targach lotniczych Le Bourget w Paryżu. Polskiej armii dostarczono 24 "Puszczyki", które służą do podstawowego i zaawansowanego szkolenia wojskowych pilotów. W dęblińskiej Szkole Orląt instruktorzy i słuchacze doceniają zasięg, łatwość w pilotażu maszyn SW-4, przestronną kabinę i doskonałą z niej widoczność.

Wygoda podróżowania, spory udźwig i uniwersalność zastosowań to atut w ocenie cywilnych użytkowników, nie tylko krajowych czy włoskich ale też obecnych biznesowych właścicieli z Brazylii, Korei Płd., Ukrainy czy Chin. Tam SW-4 - wyróżniony w kraju promującym eksport godłem "Teraz Polska", oferowany jest w roli dyspozycyjnej, korporacyjnej limuzyny, a także transportowca do specjalnych zadań obserwacyjnych, przeciwpożarowych a nawet agrotechnicznych i sanitarnych.

W kraju - według pierwotnych planów - świdnicki, lekki wiropłat miał trafić przede wszystkim do armii. Nie tylko jako maszyna szkolna do podstawowego treningu pilotów ale też jako śmigłowiec łącznikowy i obserwacyjno-rozpoznawczy a nawet powietrzna platforma uzbrojona w broń przeciwpancerną. Te pomysły na militaryzację SW- 4 jednak zarzucono.

Uzbrojone bezzałogowe "śmigła" z PZL

Na rzeczywisty powrót do zadań specjalnych lekkiego, świdnickiego wiropłata przyszedł czas dopiero teraz, wraz z rozwojem bezzałogowej wersji SW-4. Wirnikowy dron Solo ma możliwość wykonywania zarówno operacji autonomicznych, jak i lotów załogowych, co daje maszynie maksymalną elastyczność operacyjną.

SW-4 w bezzałogowej wersji RUAS może być zatem w przyszłości wykorzystywany do realizacji różnorodnych zadań, w tym najtrudniejszych, niebezpiecznych misji obserwacyjnych, rozpoznawczych oraz transportu ważnych ładunków w warunkach bezpośredniego zagrożenia. Obsługiwany przez pilota może przewozić dowódców, patrolować istotne obszary w ramach nadzoru i działań interwencyjnych. To dlatego przewidziano możliwość zainstalowania na pokładzie Solo szerokiej gamy wyposażenia misyjnego, w tym systemów poszukiwawczych i komunikacyjno- wywiadowczych.

Ostra walka bezzałogowych pionowzlotów

Zamiana nawet dobrze sprawdzonej, helikopterowej platformy na maszynę bezzałogową (BSL) to skomplikowane przedsięwzięcie.

- Jeśli wiropłat o kilkusetkilogramowym udźwigu, ma wykonywać autonomiczne misje i w przyszłości przenosić precyzyjne uzbrojenie to przed międzynarodowym zespołem programistów i techników nie lada wyzwanie - mówi Bartosz Głowacki, ekspert "Skrzydlatej Polski" i pisma Raport WTO.

Głowacki nie ma wątpliwości: bezpilotowa maszyna SW4 RUAS/OPH to obecnie jeden z najambitniejszych programów w dziedzinie śmigłowcowych BSL w Europie. Swoje zaawansowane, transportowe konstrukcje takie jak K-max nad pustkowiami Afganistanu testowali już Amerykanie, bezzałogowe loty na południu Francji wykonuje też niewielki helikopter w wersji BSL czyli zdalnie kierowany EC 145 Airbus Helicopters , ale sukces SW-4 Solo, oznaczałby, że lubelski producent gra już w pierwszej lidze wirnikowych bezpilotowców nie tylko na kontynencie.

W przyszłości RUAS Solo będzie mógł przenosić precyzyjne rakiety, w warunkach bojowych prowadzić rozpoznanie, służyć do transportu rannych, a nawet, operując z pokładów okrętów, zwalczać wrogie jednostki podwodne.

Przed bezzałogowcem Solo jeszcze jednak wiele prób i testów, bo poprzeczka oczekiwań została zawieszona bardzo wysoko - oceniają eksperci.

- Tekst powstał we współpracy z PZL-Świdnik - partnerem serwisu Rzecz o polskich śmigłowcach.

X

To pierwszy autonomiczny lot bezzałogowego śmigłowca Solo RUAS/OPH (Śmigłowcowy Bezzałogowy System Powietrzny/Opcjonalnie Pilotowany) który koncern Leonardo buduje w oparciu o lekki wiropłat polskiej konstrukcji.

Alessandro Profumo, CEO Leonardo dziękował wszystkim zaangażowanym w projekt specjalistom i instytucjom.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej