Pozostałe stwierdzenia oparte są jednak na fałszywym założeniu, jakoby w Polsce widoczne były pacyfistyczne nastroje, podobnie jak sugestia, że opozycja robiła wszystko, aby osłabić potencjał naszych Sił Zbrojnych. Tak można bowiem odczytać stwierdzenie: „kwestionowanie potrzeby wzmacniania Wojska Polskiego i podważanie naszych sojuszy w duchu naiwnego pacyfizmu lub dla doraźnych korzyści politycznych sprowadza na wszystkich Polaków śmiertelne ryzyko". Minister podkreślił też, że pięć lat temu „nasza flanka wschodnia była niemal całkowicie bezbronna".
Jak to się ma do deklaracji Mariusza Błaszczaka, że „w sprawie bezpieczeństwa Polski musi istnieć ogólnonarodowy konsensus ponad podziałami – za wszelkie zaniedbania w tym zakresie zapłacimy bowiem wszyscy, niezależnie od wyznawanych poglądów". Przywołując wcześniejsze oceny opozycji, trudno nie wytknąć ministrowi koniunkturalizmu.
Rysując swoje plany, minister zaprezentował program wyborczy PiS, który być może w jakimś stopniu zostanie zrealizowany, ale dzisiaj nikt nie jest w stanie tego zagwarantować. Stwierdzenie, że do 2035 r. państwo wyda 524 mld zł na zbrojenia, oparte jest na optymistycznym założeniu, że gospodarka będzie się rozwijała w tym samym tempie. To oczywiste nadużycie. W najbliższych latach możemy się spodziewać spowolnienia gospodarczego, być może nawet kryzysu. Plany dotyczące zakupu sprzętu dla wojska trzeba będzie zatem weryfikować, a wydatki ciąć. O tym Mariusz Błaszczak nie mówi nic, a jednocześnie bez refleksji obiecuje wojsku prawie wszystko – od podwyżek po niewidzialne drony, nowe śmigłowce, czołgi i okręty podwodne.
A jaki jest dzisiaj stan Sił Zbrojnych? Po pierwsze, w ciągu czterech lat rządów PiS armia nie dostała ani jednego nowego śmigłowca. Polska jest pancerną potęgą tylko w ujęciu statystycznym, czyli na papierze. Pozorną siłą pancernej pięści są setki niezmodernizowanych czołgów, które też od lat czekają na nowoczesną amunicję i nadają się do muzeum, a nie na poligony. W fatalnym stanie jest Marynarka Wojenna. Niejasno wygląda przyszłość programu zakupu okrętów podwodnych. Niezbyt optymistycznie wyglądają też plany wzmocnienia Sił Powietrznych. Wprawdzie MON zapowiada, że kupi samoloty F-35, a nawet kolejne F-16, to nie ma pewności, kiedy osiągną one gotowość bojową. Dzisiaj trzon Sił Powietrznych stanowi 48 samolotów F-16, mamy też uziemione od miesięcy migi-29 i latające, przestarzałe samoloty Su-22.