Waszczykowski: Dylematy nie tylko ukraińskie

Czy można myśleć o pełnym odzyskaniu Donbasu?

Publikacja: 08.10.2019 21:00

Donald Trump miał domagać się od Wołodymyra Zełenskiego pomocy w skompromitowaniu syna Joe Bidena

Donald Trump miał domagać się od Wołodymyra Zełenskiego pomocy w skompromitowaniu syna Joe Bidena

Foto: AFP

Od wielu miesięcy sytuacja polityczna na Ukrainie jest przedmiotem zainteresowania światowych mediów i oczywiście międzynarodowych polityków. Dzieje się tak, po pierwsze, ze względu na poważne zmiany na wewnętrznej scenie politycznej. Znaczna część klasy politycznej została zmieciona przez zwycięstwo prezydenckie i parlamentarne partii Sługa Narodu pod przywództwem byłego aktora Wołodymyra Zełenskiego. Polski prezydent słusznie zareagował szybko i doprowadził do spotkań z prezydentem Zełenskim.

W ostatnich tygodniach sprawy ukraińskie pojawiły się nawet na czołówkach mediów za sprawą doniesień o kontaktach administracji amerykańskiej i samego prezydenta Trumpa z ukraińskim prezydentem. Wg częściowo ujawnionych stenogramów Amerykanie mieli domagać się pomocy prawnej przeciwko synowi J. Bidena, groźnego konkurenta Trumpa w nadchodzącej kampanii prezydenckiej. W USA wrze i opozycja domaga się rozpoczęcia procesu odwołania (impeachmentu) prezydenta ze stanowiska.

List intencyjny

Znacznie mniej uwagi, a szkoda, mediów i polityków zwróciła sprawa przyjęcia tzw formuły Steinmeiera. 2 października rosyjskie media (sic!) poinformowały, iż dzień wcześniej, w ramach Mińskiej Grupy Kontaktowej, doszło do przyjęcia propozycji Steinmeiera. W 2015 roku, pełniąc wtedy funkcję ministra spraw zagranicznych Niemiec, zaproponował przeprowadzenie lokalnych wyborów w Donbasie (w tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republice Ludowej) pod kontrolą OBWE i ODHIR. 1 października przedstawiciele Ukrainy mięli podpisać stosowny list intencyjny wraz z nieuznawanymi dotąd przedstawicielami rebeliantów z Donbasu.

Z doniesień wynika, że porozumienie dotyczy tylko politycznych aspektów wyborów i nic nie mówi o rozwiązaniach wojskowych w Donbasie.

Przeczytaj też: Paweł Kowal: Donald Trump wziął UE na celownik

Kilka tygodni temu doszło do precedensowego aktu uwolnienia więźniów przez obie strony – bez wyraźnych warunków. Jednak podpisanie porozumienia ws. formuły Steinmeiera jest pewnym zaskoczeniem dla Europy i wielu Ukraińców. Porozumienie spotkało się więc z otwartymi protestami ulicznymi na Ukrainie i negatywną reakcją opozycji. Pojawiły się zarzuty o zdradę narodowych interesów.

Proponowane przez Steinmeiera rozwiązanie jest zgodne z rosyjską koncepcją federalizacji Ukrainy. Tak pojmowana federalizacja prowadziłaby do autonomizacji poszczególnych regionów ukraińskich, osłabienia władz centralnych i możliwości wzrostu rosyjskich wpływów. Nic dziwnego, że poprzednie władze centralne w Kijowie odrzucały takie rozwiązanie. Na takie rozwiązanie nie było dotąd zgody w OBWE. Ta instytucja nie akceptowała monitorowania „wyborów” na okupowanych przez Rosję terytoriach jak Abchazja, Południowa Osetia, Naddniestrze czy Krym.

Implementacja propozycji Steinmeiera byłaby też niezgodna z ukraińską konstytucją i ordynacją wyborczą. Oba te dokumenty nie przewidują odrębnego statusu dla części regionów ukraińskich ani odrębnych procedur wyborczych. Zgodnie z propozycją niemiecką, całym procesem inicjowania procedury wyborów kierowałby tzw. format normandzki (Niemcy, Francja, Rosja i Ukraina), a projekt ostatecznego rozwiązania musiałby zostać zatwierdzony przez Mińską Grupę Kontaktową z udziałem rebelianckich regionów Donbasu. Oznacza to, że Ukraina straciłaby suwerenne prawa do prowadzenia polityki na własnym terytorium.

Utrzymanie niepodległości to główne zadanie na dziś dla ukraińskiej dyplomacji. W rosyjskim planie maksymalnym jest doprowadzenie do uzależnienia całej Ukrainy. W planie minimalnym jest taka destabilizacja Ukrainy, aby nie była ona atrakcyjnym partnerem dla Zachodu do dalszej integracji z Unią Europejską i NATO. Aby powrócić na ścieżkę integracji z Zachodem, Kijów musi przeciwstawić się rosyjskim planom.

Anty-Majdan?

Demokratyzacja państwa, ale i ekonomiczne reformy podnoszące jakość życia na Ukrainie to jedyna droga, aby jakiś anty-Majdan nie dokonał prorosyjskiego przewrotu w wyniku ekonomicznych frustracji społeczeństwa ukraińskiego. To ukraiński plan minimum. Trudna to i bolesna droga. Ekonomiczne reformy przynoszące podniesienie jakości życia ludzi muszą być niestety zakładnikiem wydatków na bezpieczeństwo. Rosjanie to wiedzą i podtrzymują stan napięcia. Wprowadzanie europejskich rozwiązań ma też swoje polityczne koszty dla ukraińskich polityków, którzy nie mogą szybko liczyć na nagrodę w postaci członkostwa w Unii Europejskiej. To też Rosjanie wiedzą i kuszą alternatywnymi rozwiązaniami.

Czy jednak Ukraina może mieć własny plan maksymalny? Czy może myśleć o pełnym odzyskaniu Donbasu, a nawet Krymu? W dającej się przewidzieć przyszłości Ukraina nie może wygrać konfliktu z Rosją i odwojować zajętych terytoriów.

Można zatem zastanowić się nad rozwiązaniem radykalnym. Akceptować dokonane wbrew prawu międzynarodowemu zmiany terytorialne. Można liczyć, że po kilkudziesięciu latach, po ewentualnym sukcesie ekonomicznym demokratycznej Ukrainy i zapaści ekonomicznej, totalitarnej Rosji, oderwane terytoria wybiorą powrót do macierzy. Taki scenariusz miał miejsce w przypadku zjednoczenia Niemiec. Ale Korea nadal czeka. Niebezpieczeństwo polega też na tym, iż może się skończyć stworzeniem enklawy typu Naddniestrze.

Rozwiązanie wydaje się nierealne też z zasadniczego powodu. Żaden patriotyczny rząd w Kijowie nie zgodzi się dobrowolnie na takie rozwiązanie. I Polska nie będzie tego sugerować.

Stąd poszukiwanie rozwiązań pośrednich, tymczasowych i kompromisowych. Pełna świadomość powyższego jest w Berlinie i Paryżu. Te stolice chcą wykorzystać sytuację międzynarodową. W Unii mamy czas transformacji. Formują się nowe władze instytucji. W Waszyngtonie jest małe zamieszanie wokół zbliżającej się kampanii prezydenckiej, ewentualnego impeachmentu (mało prawdopodobnego) i rozgrywki z Chinami o handel. Polityka nie znosi próżni, zatem pojawiają się inicjatywy z innych stolic.

Nowe, suwerenne i demokratyczne władze Ukrainy mają pełny mandat, aby podejmować próby rozwiązania tych strasznych dylematów. Z Warszawy muszą jednak iść ostrożne sygnały. Uważajcie w Kijowie, aby nie wpaść w kolejną pułapkę Putina.

Bezrefleksyjne poleganie na formacie normandzkim nie doprowadziło do pozytywnych rozwiązań. Berlin i Paryż nie chcą rozwiązać konfliktu rosyjsko-ukraińskiego na korzyść poszkodowanej Ukrainy. Chcą pozbyć się problemu i wrócić do relacji z Moskwą na zasadach biznesowych. W Warszawie zatem musimy przypominać i stolicom Unii Europejskiej, i w Kijowie, że rozwiązania sporów międzynarodowych muszą być oparte na aktualnym prawie międzynarodowym. Przypominał o tym ostatnio prezydent Andrzej Duda w ONZ.

Autor jest byłym ministrem

Od wielu miesięcy sytuacja polityczna na Ukrainie jest przedmiotem zainteresowania światowych mediów i oczywiście międzynarodowych polityków. Dzieje się tak, po pierwsze, ze względu na poważne zmiany na wewnętrznej scenie politycznej. Znaczna część klasy politycznej została zmieciona przez zwycięstwo prezydenckie i parlamentarne partii Sługa Narodu pod przywództwem byłego aktora Wołodymyra Zełenskiego. Polski prezydent słusznie zareagował szybko i doprowadził do spotkań z prezydentem Zełenskim.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej