Antoni Macierewicz, szef resortu obrony narodowej uważany jest za największe obciążenie dla rządu Beaty Szydło. Z powodu wyrazistego, ostrego języka i obiecywania rzeczy, które nie zawsze mogą być zrealizowane. Opozycja zarzuca mu m.in. przyhamowanie niektórych zakupów np. śmigłowców transportowych.
Cieniem na ministrze kładzie się także spór z Pałacem Prezydenckim o wpływy nad wojskiem oraz przyszły kształt dowodzenia i kierowania armią, a także odcięcie głównego doradcy wojskowego BBN od informacji niejawnych. Macierewicz ma też problem z grupą oficerów, którzy do niedawna zajmowali wysokie stanowiska w Siłach Zbrojnych, a po odejściu z wojska publicznie obciążają go odpowiedzialnością za fatalny stan armii i wytykają mu nietrafione decyzje.
Antoni Macierewicz przeszedł do ofensywy i stał się aktywny w mediach. Przy okazji podsumowania dwóch lat istnienia rządu PiS, to minister obrony zrobił największe show. Spektakl był wyreżyserowany, nic w nim nie było przypadkowe. W czasie konferencji zorganizowanej na warszawskim lotnisku, na jego płycie usiadł pierwszy z zakupionych przez MON samolotów pasażerskich dla ViP-ów, a potem Macierewicz usiadł za jego sterami.
W czwartek zespół jego współpracowników zorganizował zaś @tweetUpMON, czyli spotkanie z dziennikarzami, którzy jednocześnie prezentują opinie na Twitterze.
Macierewicz chwalił m.in. budowę Wojsk Obrony Terytorialnej i zapowiedział stopniowe zwiększenie wojska do 200 tys. Przypomniał o uwolnieniu awansów żołnierzy, zwiększeniu budżetu na obronność.
– Polska jest bezpieczna. Ma jedną z najsilniejszych armii w Europie – przekonywał.
Po krótkiej prezentacji sukcesów minister znalazł czas na rozmowy indywidualne, w nieco luźniejszej atmosferze. Nawet na spór z dziennikarzem jednego z portali, który prosił go o dedykację w książce Tomasza Piątka, w której autor sugeruje, że Macierewicz ma związki z rosyjskimi służbami. Rozmowa była spokojna, a minister stwierdził, że nie uznaje tej publikacji za książkę. – To atak na polską politykę i polskie państwo – stwierdził.
Do dyspozycji dziennikarzy byli też najwyżsi dowódcy Sił Zbrojnych. – To najlepszy zespół od 1939 roku – chwalił Macierewicz, co natychmiast złośliwie zostało skomentowane. Tweeterowicz Daniel Tomaszewski napisał: „porównuje generałów, którzy mają za sobą co najwyżej misje zagraniczne i walki z dzikusami do Naczelnego Wodza, byłego dowódcy frontu, i dowódców operacyjnych, byłych dowódców związków taktycznych zwycięskiej wojny z Bolszewikami. Ambitnie".
Z kuluarowych rozmów wynikało, że MON stawia nie tylko na umocnienie NATO na wschodniej flance sojuszu, ale przede wszystkim – co wydaje się oczywiste, na utrzymaniu ścisłego partnerstwa z USA. Zadeklarował solidarność z tym krajem w walce z terroryzmem. W praktyce oznacza to między innymi wzmocnienie naszej misji w Afganistanie. Amerykanie chcą, abyśmy zwiększyli kontyngent wojskowy o 70 specjalistów np. instruktorów wojsk pancernych, sił specjalnych. Teraz w Afganistanie jest 230 Polaków.
Nie bez znaczenia dla wzmocnienia sojuszu będzie wspólna z amerykańskim partnerem budowa tarczy antyrakietowej. – Kongres Stanów Zjednoczonych ma w piątek zatwierdzić zgodę na sprzedaż Polsce systemu Patriot – powiedział Macierewicz. Podkreślił, że cena zestawów obrony powietrznej i przeciwrakietowej średniego zasięgu, które resort chce kupić w ramach programu „Wisła", nie przekroczy założonego pułapu 30 mld zł.
Nie bez znaczenia jest też wzmocnienie dowództwa wielonarodowej dywizji NATO, które znajduje się w Elblągu. Jak zapowiedział wiceminister obrony Tomasz Szatkowski, ma ono osiągnąć gotowość operacyjną w grudniu 2018 r. W szkoleniu i ćwiczeniach tego zespołu aktywni mają być Amerykanie. Na razie nic nie wskazuje na to, aby rząd tego kraju chciał ograniczyć swoją obecność wojskową w Polsce.
Niezbyt optymistycznie rysują się zaś kontakty wojskowe z Niemcami. Wprawdzie są i nadal będą realizowane niektóre programy wojskowe, ale chyba nie ma szans na stworzenie wspólnej polsko-niemieckiej brygady pancernej.