Staże i szkolenia nie pomagają bezrobotnym znaleźć pracy

Staże, szkolenia czy prace interwencyjne w niewielkim stopniu pomagają bezrobotnym w znalezieniu pracy – wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli.

Publikacja: 17.07.2015 07:29

Staże i szkolenia nie pomagają bezrobotnym znaleźć pracy

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Resort pracy odpiera zarzuty i twierdzi, że sytuacja zmieni się, dzięki ubiegłorocznej nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia.

Kontrolerzy NIK zbadali skuteczność aktywizacji bezrobotnych w ośmiu województwach w kraju. Kontrola obejmowała okres od stycznia 2011 r. do I kwartału 2014 r. Koordynatorem kontroli była rzeszowska delegatura NIK.

Jak poinformował rzecznik prasowy rzeszowskiej Izby Andrzej Trojanowski, z kontroli wynika, że jedne z najczęstszych form aktywizacji bezrobotnych stosowanych przez urzędy pracy czyli m.in. staże i prace interwencyjne nie tylko nie pomagają w znalezieniu pracy, ale wręcz umożliwiają traktowanie bezrobotnych, jako taniej lub wręcz darmowej siły roboczej.

Z raportu NIK wynika, że w latach 2011-2013 w ciągu trzech miesięcy po zakończeniu stażu pracę znalazło tylko od 33 proc. do 39 proc. osób, a po szkoleniach od 18 proc. do 21 proc. „Po upływie roku od zakończenia staży i szkoleń wskaźniki te były jeszcze niższe" - dodał Trojanowski.

Izba wskazuje, że ministerstwo pracy, nie dysponuje rzetelną wiedzą dotyczącą efektów aktywizacji. Kontrolerzy NIK wyliczyli, że stosowany przez ministerstwo wskaźnik efektywności szkoleń i staży zawyża ich skuteczność o niemal 1/3.

Jak wyjaśnił rzecznik rzeszowskiej delegatury, dzieje się tak dlatego, że stosowany w resorcie pracy system informatyczny zliczał wszystkie osoby ogółem wyrejestrowane z rejestru bezrobotnych, także te, które niekoniecznie znalazły stałą pracę, a tylko zostały zakwalifikowane do udziału w jednym z projektów aktywizujących.

„Podobne zawyżone dane dotyczyły skuteczności innych form aktywizacji bezrobotnych m.in. tworzenia stanowisk pracy, jednorazowych dotacji na założenie własnej firmy oraz - w mniejszym zakresie - robót publicznych i prac interwencyjnych. Te formy aktywizacji traktowane były bowiem, jako efektywne już w chwili przekazania środków, niezależnie od tego, ile osób i na jak długo otrzymało pracę" - zaznaczył Trojanowski.

Z kontroli NIK wynika jednak, że tak zatrudnione osoby wracały do rejestru bezrobotnych nawet już po kilku dniach. A na zwolnione przez nie miejsce kierowane były kolejne osoby.

Trojanowski podkreślił, ze kontrola Izby potwierdziła „naganną, choć nagminną" praktykę nadużywania staży, jako źródła darmowego wsparcia kadrowego.

„Pracodawcy nie ponosząc kosztów staży, chętnie angażowali się w taką formę aktywizacji. Nasz raport pokazuje wyraźnie, że kierowali się przy tym głównie własnym interesem ekonomicznym. Niektórzy przyjmowali nawet po kilkudziesięciu stażystów, nie zatrudniając po jego zakończeni ani jednego bezrobotnego, bądź pojedyncze osoby" - dodał.

Trojanowski podkreślił, że urzędy pracy tolerowały tę sytuację w trosce o doraźne zapewnienia bezrobotnym i ich rodzinom środków do życia.

„Zgodnie z przepisami pracodawca nie ma obowiązku zatrudnienia stażysty, również urzędy pracy nie mogą go do tego zmusić. W naszej ocenie, urzędy mogą jednak przy zawieraniu umów preferować pracodawców, którzy wywiązują się z obietnicy zatrudnienia stażystów" - podkreślił rzecznik rzeszowskiej NIK.

Kontrolerzy Izby stwierdzili również w raporcie, że urzędy pracy nie monitorowały losów osób aktywizowanych w dłuższej perspektywie czasowej. Z tego powodu nie znają rzeczywistych efektów swoich działań. W ocenie kontrolerów, śledzenie losów osób, które korzystały z pomocy urzędów, pozwoliłoby określić skuteczność poszczególnych działań aktywizacyjnych, ocenić solidność pracodawców, a także poprawić wiarygodność danych statystycznych.

W odpowiedzi na raport NIK i zarzut braku wiarygodnych danych dotyczących efektów aktywizacji bezrobotnych, wiceminister pracy i polityki społecznej Jarosław Duda napisał, że od tego roku weryfikacja zatrudnienia jest oparta na danych z ZUS (fakt płatności składek). Co – w jego ocenie – wydaje się zapewniać większą wiarygodność danych.

Duda zaznaczył, że krytykowane w raporcie NIK za małą efektywność roboty publiczne i prace interwencyjne mają również funkcję integracyjną. „Udział w tych formach wspierania osób bezrobotnych, to nie tylko szansa na zatrudnienie, ale przede wszystkim możliwość nabycia kompetencji niezbędnych do podjęcia i utrzymania pracy, takich jak: punktualność, sumienność i systematyczność" - podkreślił wiceminister.

Dodał, że w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój na lata 2014-2020 ma być realizowany projekt, który będzie monitorował losy osób, które korzystały z różnych form aktywizacji.

Duda przypomniał też, że w maju 2014 r. znowelizowana została ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, która uregulowała m.in. kwestie efektywności zatrudnieniowej. „Zatem część wniosków, które zostały przedstawione w raporcie odnosi się do nieaktualnej sytuacji i może mieć wyłącznie wartość historyczną" - napisał wiceminister pracy.

Rzecznik rzeszowskiej delegatury zauważa jednak, że mimo zmian ustawowych wprowadzonych w połowie 2014 r. uwagi i wnioski zawarte w raporcie są wciąż aktualne. „Ich wdrażanie przy okazji kolejnych zmian w prawie pozytywnie wpłynie na funkcjonowanie systemu aktywizacji osób bezrobotnych" - dodał Trojanowski.

Resort pracy odpiera zarzuty i twierdzi, że sytuacja zmieni się, dzięki ubiegłorocznej nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia.

Kontrolerzy NIK zbadali skuteczność aktywizacji bezrobotnych w ośmiu województwach w kraju. Kontrola obejmowała okres od stycznia 2011 r. do I kwartału 2014 r. Koordynatorem kontroli była rzeszowska delegatura NIK.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Rynek pracy
Pod presją kosztów prezesi zmienią biznes
Rynek pracy
Konkurencyjny rynek sprzyja doświadczonym freelancerom
Rynek pracy
Pracę zmieniamy bardzo ostrożnie. Polacy najbardziej lojalni w Europie
Rynek pracy
Nielubiany przez szefów benefit zostanie w firmach na stałe
Rynek pracy
Częściej uciekamy na zwolnienia. Są dwa podstawowe powody