Lekarze Nawalnego: ryzyko zawodowe

Zaginięcie kolejnego lekarza spośród leczących w ubiegłym roku opozycjonistę Aleksieja Nawalnego wywołało alarm.

Aktualizacja: 10.05.2021 21:12 Publikacja: 10.05.2021 18:34

Aleksander Murachowski w szpitalu w Omsku na konferencji prasowej w sprawie Aleksieja Nawalnego, fot

Aleksander Murachowski w szpitalu w Omsku na konferencji prasowej w sprawie Aleksieja Nawalnego, fot. z 21 sierpnia 2020 r.

Foto: PAP/EPA

– Na miejscu innych lekarzy mocno bym się zastanawiał, czy to tylko przypadek – powiedział współpracownik uwięzionego opozycjonisty Iwan Żdanow.

W piątek w tajdze w okolicach Omska zaginął były szef szpitala, w którym leczono Nawalnego, Aleksandr Murachowski. Pojechał na polowanie i pozostał po nim tylko porzucony quad. Mimo że w końcu go odnaleziono, wypadek wywołał w Rosji zaniepokojenie.

Murachowski jest bowiem czwartym lekarzem spośród tych, którzy w ciągu dwóch sierpniowych dni ubiegłego roku mieli styczność z opozycjonistą i coś im się przytrafia. Dwaj już nie żyją.

Nawalny trafił do omskiego szpitala po próbie otrucia go bronią chemiczną nowiczok na pokładzie samolotu lecącego do Moskwy. 22 sierpnia udało się go ewakuować do berlińskiej kliniki Charite. Dwa miesiące później z omskiego szpitala zwolnił się zastępca Murachowskiego, Anatolij Kaliniczienko. Odpowiadał za bezpośrednie udzielanie pomocy Nawalnemu. Po odejściu ze szpitala jednak zaprzeczał, by ktokolwiek wymusił to na nim.

Niczego już nie powiedział główny specjalista szpitala ds. reanimacji i anestezjologii Siergiej Maksymiszyn. W lutym zmarł na zawał. Ulubiona gazeta Władimira Putina „Moskowski Komsomolec" stwierdziła, że śmierć była „nieoczekiwana". – Wiedział więcej niż ktokolwiek inny o stanie zdrowia Aleksieja, dlatego nie mogę wykluczyć, że nie zmarł śmiercią naturalną – powiedział kolejny współpracownik Nawalnego Leonid Wołkow. Miesiąc po nim w wyniku udaru zmarł Rustam Agiszew, główny specjalista od traumatologii i ortopedii tego samego szpitala. Na wieść o kolejnej ofierze Iwan Żdanow powiedział: „nie mogę wykluczyć, że lekarzy po prostu usuwają, bo wiedzą za dużo".

Przy czym wszyscy – z wyjątkiem Maksymiszyna – w ciągu decydujących sierpniowych dni w Omsku publicznie i kategorycznie zaprzeczali, by Nawalny został otruty. Szczególnie kategorycznie stwierdzał to właśnie Murachowski, do końca upierając się, że opozycjonisty nie można transportować do Niemiec.

– Jasne jest, że rozumieli, iż było to otrucie. Lekarze nie mogli tego nie widzieć. A musieli kłamać i opowiadać coś o złym metabolizmie – wspominał Żdanow. – Jeden raz to przypadek, dwa – zbieg okoliczności, ale trzy – to jednak tendencja – podsumował.

Okazało się jednak, że nie ma tendencji (przynajmniej na razie). Najwyraźniej wystraszone władze wysłały na poszukiwania Murachowskiego w tajdze kilkuset ludzi oraz helikopter i drony. Leśne ostępy przemierzało stu policjantów i żołnierzy Gwardii Narodowej oraz leśniczy, myśliwi i członkowie ochotniczych oddziałów poszukiwawczych (na co dzień używanych do odnajdywania zagubionych dzieci). W końcu go znaleźli.

– Na miejscu innych lekarzy mocno bym się zastanawiał, czy to tylko przypadek – powiedział współpracownik uwięzionego opozycjonisty Iwan Żdanow.

W piątek w tajdze w okolicach Omska zaginął były szef szpitala, w którym leczono Nawalnego, Aleksandr Murachowski. Pojechał na polowanie i pozostał po nim tylko porzucony quad. Mimo że w końcu go odnaleziono, wypadek wywołał w Rosji zaniepokojenie.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 765
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762