Grono polskich winiarzy powiększyło się w tym roku co najmniej o 25 nowych odważnych graczy. Na liście ewidencji producentów i przedsiębiorców wyrabiających wino widnieje już 319 podmiotów, a 10 kolejnych wniosków jest jeszcze rozpatrywanych.
Tymczasem przed dekadą, w sezonie 2010/11, działało w Polsce jedynie 21 zarejestrowanych producentów. Szybki rozwój tego sektora zaczął się w 2008 roku od zmiany przepisów, które ułatwiły produkcję wina z własnych zbiorów.
– Winiarstwo nadal nie jest zajęciem dla osób, które chcą szybko zarobić lub nie lubią ryzyka – mówi Roman Myśliwiec, prezes Podkarpackiej Akademii Wina. Według niego w Polsce to nadal zajęcie o wymiarze bardziej prestiżowym niż dochodowym. W Polsce na uprawę winorośli czy produkcję wina nie można dostać dofinansowania z żadnego z programów wsparcia rolnictwa.
– Wiele osób szuka źródeł dofinansowania. Nie ma dofinansowania wprost, ale można znaleźć wsparcie na przetwórstwo, inkubatory przedsiębiorczości, enoturystykę – tłumaczy ekspert. Branża rośnie więc zupełnie samodzielnie, bo choć lokalne wino jest znaną na całym świecie atrakcją przyciągającą turystów, to jednak w Polsce winiarze nie doczekali się żadnego wsparcia. Dziś reguluje to rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1308/2013 z 2013 r., które nie obejmuje Polski. Bez tego wypłata jakichkolwiek środków nie jest możliwa.
Czytaj także: Butelki zalegają w piwnicach. Pandemia szkodzi szampanowi