#RZECZoBIZNESIE: Szymon Milonas: Polskie wina są coraz lepsze

Warto testować polskie wina. Zmienia się klimat, rośnie nam świadomość i umiejętności polskich winiarzy. Mamy coraz lepsze i ciekawsze wina – mówi Szymon Milonas, doradca w zakresie win, członek zarządu Stowarzyszenia Sommelierów Polskich, właściciel firmy Wine rePublic, gość Pawła Rożyńskiego.

Aktualizacja: 24.05.2017 13:47 Publikacja: 24.05.2017 13:43

#RZECZoBIZNESIE: Szymon Milonas: Polskie wina są coraz lepsze

Foto: tv.rp.pl

Gość oszacował, że w Polsce może być ok. 500 sommelierów. - Są to osoby, które pracują w restauracjach lub w gastronomicznych częściach hoteli i doradzają gościom w doborze wina, a wcześniej wybierają wina dla danego miejsca - tłumaczył Milonas.

- Nie ma jeszcze takiego zawodu jak sommelier. Staramy się, żeby był on oficjalnie uznany, bo na razie każdy może nazwać się sommelierem. - dodał.

Zaznaczył, że Polak jest wicemistrzem Europy sommelierów.

Gość tłumaczył, że jeżeli chcemy wyczuć różnice między winami, dużo zależy od tego w jakiej półce cenowej się poruszamy. - Im wyższa półka cenowa tym wina się bardziej od siebie różnią. Na podstawowej półce cenowej największe różnice będą między winami wytrawnymi, półwytrawnymi i półsłodkimi. Idąc dalej, 20-30 zł za butelkę, będzie można kupić już wina jednoszczepowe – mówił.

- Wina, które mają napisane „wyprodukowane w Unii Europejskiej” są mieszanką szczepów z całej Europy, które mają dać charakter wina – dodał.

Milonas wyjaśnił, że niektóre znane marki winiarskie już nie piszą, co się znajduje w środku, tylko marka gwarantuje pewien rodzaj smaku.

- W podobnej półce cenowej wina z Nowego Świata są bardziej przystępne, bardziej owocowe, lepiej wygrzane słońcem. Wielu konsumentów je woli – stwierdził.

- Kraj pochodzenia to jest często rzecz umowna -dodał.

Milonas przyznał, że najwięcej wina produkują Włochy, Francja i Hiszpania. - Europa jest dużym producentem, ale gros regionów winiarskich znajduje się w Nowym Świecie – mówił.

Podkreślił, że coraz większa grupa konsumentów jest w stanie zapłacić za wina węgierskie podobne pieniądze jak za wina francuskie czy włoskie, doceniając jakość.

Dodał, że polskie wina to też jest dobry kierunek. - Warto testować polskie wina. Zmienia się klimat, rośnie nam świadomość i umiejętności polskich winiarzy. Mamy coraz lepsze i ciekawsze wina. Nie należy się ich bać – mówił.

- Kwestią jeszcze kilkunastu lat jest produkowanie win jeszcze lepszej jakości. Trzeba pamiętać, że w naszym klimacie nie da się wszystkiego zrobić, ale Niemcy sobie świetnie z tym poradzili. Wypromowali szczep, który jest ikoniczny dla tego kraju i on się świetnie udaje w tym klimacie. Doszli w nim do perfekcji i to się świetnie sprzedaje – dodał.

Milonas przyznał, że rynek win w Polsce rośnie. - Konkuruje o portfele z piwem i mocnymi alkoholami. Niestety w porównaniu z piwem i wódką, wina mają niewielki udział ilościowo i wartościowo. Piwo ma ponad 80 proc. udziału jeżeli chodzi o wolumen – tłumaczył.

- Wino rośnie w szybszym tempie niż pozostałe kategorie, ale nadal jest to ułamek całego tortu – dodał.

Gość oszacował, że średnie spożycie roczne plasuje się na poziomie 4 litrów. - Porównując z innymi krajami jesteśmy 6-10 razy mniejszym rynkiem w spożyciu na głowę. Nawet Czesi piją dużo więcej wina niż Polacy – mówił.

Przyznał, że półwytrawne i półsłodkie wina rządzą w masowym spożyciu. - Im ludzie więcej wina spróbowali, tym bardziej idą w złożone smaki – stwierdził.

Jakość i cenę balansują wina włoskie, które są bardzo popularne u naszych importerów. - W świadomości konsumentów są to wina dobrej jakości za przystępną cenę. Francja jest postrzegana jako bardzo droga – tłumaczył gość.

Milonas zaznaczył, że za 30 zł już można kupić dobre wino. - Jest to wykonalne, ale przy tej cenie to jeszcze loteria. Jeżeli wino komuś smakuje, to znaczy, że jest dobre – podsumował.

Gość oszacował, że w Polsce może być ok. 500 sommelierów. - Są to osoby, które pracują w restauracjach lub w gastronomicznych częściach hoteli i doradzają gościom w doborze wina, a wcześniej wybierają wina dla danego miejsca - tłumaczył Milonas.

- Nie ma jeszcze takiego zawodu jak sommelier. Staramy się, żeby był on oficjalnie uznany, bo na razie każdy może nazwać się sommelierem. - dodał.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przemysł spożywczy
Grona goryczy w Penedes. Susza pozbawia ludzi pracy
Przemysł spożywczy
Kreml sprzedał największego producenta wódek. Podejrzany kupiec, zaniżona cena
Przemysł spożywczy
Polacy wydają ponad 10 mld zł na posiłki z dostawą. Ale branża ma problem
Przemysł spożywczy
Polacy kupują coraz więcej kawy, chociaż drożeje
Przemysł spożywczy
Do sklepów trafi różowy sos od koncernów Heinz i Mattel. Efekt sukcesu „Barbie”