Czworo prokuratorów związanych z krytycznym wobec "dobrej zmiany" stowarzyszeniem Lex Super Omnia zostało pilnie delegowanych do prokuratur rejonowych, w niektórych przypadkach odległych o kilkaset kilometrów od ich miejsc zamieszkania. Uważają, że to szykany, zwłaszcza że dostali kilkadziesiąt godzin na przeorganizowanie życia i przeprowadzkę. Prokuratura Krajowa przekonuje, że powodem tych delegacji jest potrzeba wzmocnienia innych jednostek prokuratury w trakcie pandemii.

Michał Wójcik, minister w kancelarii premiera mówił w "Rozmowie Piaseckiego" w środę, że "delegowanie jest rozwiązaniem, które funkcjonuje w Polsce od wielu lat, nie tylko pod tymi rządami".

- W czasach poprzedników było coś takiego, takie zjawisko "delegacjoza". I to było za czasów prokuratora generalnego (Andrzeja - red.) Seremeta, za czasów Platformy - przekonywał.

Wójcik zauważył, że "zawsze tak było", że prokurator krajowy decydował o przesunięciu prokuratorów. - Powiem więcej, często prokuratorzy traktują delegację jako rodzaj awansu. Niech pan nie wyczuwa ironii w moim głosie, bo jej nie ma. Niektórzy tak przyjmują - mówił.