Bloomberg czy Sanders - kto powalczy z Trumpem?

Ameryka zmierza do starcia w listopadzie o Biały Dom dwóch nowojorskich miliarderów żydowskiego pochodzenia.

Aktualizacja: 21.02.2020 10:17 Publikacja: 20.02.2020 18:51

Michael Bloomberg (z lewej) znalazł się pod ostrzałem pozostałych kandydatów demokratycznych. Na zdj

Michael Bloomberg (z lewej) znalazł się pod ostrzałem pozostałych kandydatów demokratycznych. Na zdjęciu w środku Elizabeth Warren, z prawej Bernie Sanders

Foto: AFP

Debata kandydatów do demokratycznej nominacji w Nevadzie w nocy ze środy na czwartek przypominała chocholi taniec wokół Michaela Bloomberga. Były burmistrz Nowego Jorku wybrał strategię, na którą do tej pory nie odważył się nikt: pominął cztery pierwsze stany w tegorocznych prawyborach, stawiając wszystko na Superwtorek 3 marca, w którym wyborcy aż 14 stanów wskażą swojego ulubionego kandydata. Nie brał też do tej pory udziału w debatach telewizyjnych nie tylko w tej kampanii, ale w ogóle od 11 lat.

A jednak w średniej sondaży przygotowanej przez portal RealClearPolitics Bloomberg wysunął się w środę na drugą po Berniem Sandersie pozycję, zdobywając 19 proc. poparcia wobec 27 proc. dla senatora z Vermontu.

Kobiety i Latynosi

– Bloomberg w największym stopniu korzysta z załamania poparcia umiarkowanych wyborców dla Joe Bidena, to także on przejmuje głosy zawiedzionych Pete Buttigiegem i Amy Klobuchar. Dla jego rywali to ostatni moment, aby powstrzymać tę dynamikę. Za chwilę karty będą rozdane – mówi „Rz" Karlyn Bowman, ekspertka konserwatywnego American Enterprise Institute (AEI) w Waszyngtonie.

Z tą analizą w Nevadzie najwyraźniej zgadzali się rywale Bloomberga.

– Chciałabym pomówić o tym, przeciwko komu stajemy do walki: o miliarderze, który nazywa kobiety grubymi krowami i lesbijkami z końskimi głowami. I nie, nie chodzi mi o Donalda Trumpa, tylko o burmistrza Bloomberga – mówiła Elizabeth Warren. Z 12 proc. poparcia i odległą, czwartą, pozycją w rankingach senator z Massachusetts wiele do stracenia nie miała, więc zdecydowała się na brutalny atak.

Cios był celny, bo w czasach #MeToo Bloomberg nie potrafił skutecznie wytłumaczyć, dlaczego niektóre zatrudnione w jego firmach pracownice zawarły ugodę o polubownym i poufnym zamknięciu sporów obyczajowych. Zamiast przypomnieć, że przeznaczył ponad 100 mln dol. na wsparcie demokratek w walce o miejsca w Kongresie, miliarder stwierdził tylko: „Nic im złego nie zrobiłem, może jedynie powiedziałem dowcip, który im się nie spodobał".

Bloomberg zdawał się też być w defensywie, gdy Warren przy wsparciu Bidena zarzuciła mu uruchomienie brutalnej kampanii przeszukiwania podejrzanych przez policję, gdy rządził Nowym Jorkiem. Najbardziej ucierpieli na tym Latynosi i Afroamerykanie. Bez masowego poparcia kobiet i mniejszości etnicznych demokraci nie mają zaś szansy na pokonanie Trumpa. Tyle że Sanders, jedyny poza Bloombergiem demokrata, który zdaje się mieć szansę na nominację, z pewnością bardziej wybieralny nie jest. Przyznał to zresztą Pete Buttigieg.

– Jeśli tak dalej pójdzie, po Superwtorku będziemy mieli do wyboru albo kandydata, który zniszczy naszą partię, albo takiego, który ją wypali – oświadczył, mając na myśli radykalny program socjalny Sandersa oraz strategię Bloomberga przebicia rywali wielkością nakładów na kampanię.

Oszust z Nowego Jorku

Do pierwszej przerwy w debacie miliarder z trudem bronił się przed atakiem i nie miał wystarczającej energii, aby samemu przejść do ofensywy. Ale to się potem zmieniło.

– Majątek Mike'a Bloomberga odpowiada temu, co ma razem 125 mln najuboższych Amerykanów. To nie jest moralne, to nie ma sensu – zaatakował Bloomberga Sanders.

Ale ten błyskawicznie odparł, nawiązując do wieloletniego stażu Sandersa w Senacie: – To przecież pan przyczynił się do stworzenia takiego kodeksu podatkowego. Miałem wiele szczęścia, ale także ciężko pracowałem na mój majątek. I dziś znaczną jego część oddaję, aby ten kraj był lepszy – przypomniał Bloomberg, który przeznaczył już 8 mld dol. na cele charytatywne

– Nie będziemy wyrzucać kapitalizmu, to już przerobiliśmy i wiemy, że nie działa. To się nazywa komunizm – dodał, ku oburzeniu swoich oponentów.

Tyle że bardzo trudno sobie dziś wyobrazić, aby 78-letni (podobnie jak Bloomberg) Sanders, który sam nazywa się socjalistą, był w stanie zebrać głosy większości Amerykanów wokół programu zerwania z odwieczną tradycją liberalnego systemu rynkowego.

Bloomberg, który został wybrany na burmistrza Nowego Jorku z list republikanów, rokuje tu znacznie lepiej.

– Jestem nowojorczykiem i wiem, jak się rozprawić z takimi oszustami jak Trump – zapewnia.

I rzeczywiście, człowiek, który nie odziedziczył, ale sam zbudował znacznie większy od prezydenta majątek, może skusić wielu obecnych zwolenników Trumpa. A pozostali raczej go poprą, jeśli okaże się, że to jedyny sposób na zmianę rezydenta Białego Domu.

„Posłuchaj, Plus Minus" - Michał Płociński i Hubert Salik zapowiadają najnowszy numer "Plusa Minusa"

Debata kandydatów do demokratycznej nominacji w Nevadzie w nocy ze środy na czwartek przypominała chocholi taniec wokół Michaela Bloomberga. Były burmistrz Nowego Jorku wybrał strategię, na którą do tej pory nie odważył się nikt: pominął cztery pierwsze stany w tegorocznych prawyborach, stawiając wszystko na Superwtorek 3 marca, w którym wyborcy aż 14 stanów wskażą swojego ulubionego kandydata. Nie brał też do tej pory udziału w debatach telewizyjnych nie tylko w tej kampanii, ale w ogóle od 11 lat.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788