Pole golfowe w Kalifornii, na którym ułożyli się protestujący, należy do Donalda Trumpa. Według CNN w proteście wzięło udział około 200 osób. Grupa nazwała się "Indivisible San Pedro" (Indivisible - ang. niepodzielne, San Pedro to dzielnica Los Angeles - przyp. red.). Zadbała o lokalizację, by jej protest mógł być odpowiednio sfotografowany i publikowany w social mediach.

Jeden z członków grupy powiedział telewizji CBS, że protest miał stanowić wezwanie do powołania specjalnego prokuratora mającego zbadać domniemane wątki rosyjskie w amerykańskich wyborach, które doprowadziły do prezydentury Donalda Trumpa. Temat wrócił ze zdwojoną siłą po odwołaniu przez Trumpa dyrektora FBI Jamesa Comey'a.

Grupa na Facebooku stworzona przez organizację, opisuje ją jako "grupę zainteresowanych obywateli, którzy zdali sobie sprawę, że administracja Trumpa prowadzi Amerykę do upadki i musi być zatrzymana".

Przedstawiciele szeryfa, którzy zostali wezwani do protestujących, przyjechali i nawet oglądali akcję z klubowego balkonu, jednak podjęli decyzję, że nie będą interweniować ani dokonywać aresztowań.