Sygnaliści: do policji dociera coraz więcej zdjęć z wykroczeniami

Coraz więcej zdjęć z wykroczeniami kierowców trafia na policyjne skrzynki kontaktowe. Nie są to jednak zawsze poważne zgłoszenia. Ale dokładają pracy.

Aktualizacja: 25.02.2019 07:01 Publikacja: 24.02.2019 16:50

Sygnaliści: do policji dociera coraz więcej zdjęć z wykroczeniami

Foto: 123RF

„Stop agresji na drodze" to skrzynka e-mail w każdej komendzie wojewódzkiej policji. Rocznie trafia na nią ponad 35 tys. zgłoszeń. Piszą ci, którzy przypadkiem nagrali niebezpieczne zachowanie kierowcy, sygnaliści, którzy są nastawieni na ich wyłapywanie, a nawet ci, którzy nagrali wykroczenie, ale wcześniej sprowokowali kierowcę do jego popełnienia. Coraz częściej wpadają też nagrania z monitoringu miejskiego. Kierowcy są oburzeni. Policjanci oficjalnie mówią, że przeglądają wszystko. Nieoficjalnie przyznają, że kilkadziesiąt dziennie zdjęć samochodów parkujących na zakazie pod szkołą, przedszkolem czy szpitalem zabiera im czas i mogłaby się tym zająć np. straż miejska.

Czas na donos

Radosław Kobryś z Komendy Głównej Policji przyznaje, że zdarzają się autorzy zdjęć o zapale większym niż pozostali. Ale zgłoszenie to zgłoszenie i każde zdjęcie należy zbadać. W KGP przy obsłudze skrzynki pracują dwie–trzy osoby. Podobnie w większości komend w kraju. Sebastian Gleń, rzecznik KWP w Krakowie, informuje, że rocznie do jego komendy wpływa ok. 600 zgłoszeń tego rodzaju.

Czytaj także: Będzie więcej fotoradarów i mandatów dla kierowców

Odczepić łatkę ormowca od drogowych sygnalistów

– Weryfikuje je jedna osoba i rozsyła po właściwych komendach.

Do redakcji „Rzeczpospolitej" trafiają e-maile czytelników zbulwersowanych zachowaniem nadgorliwych sygnalistów. Nazywają ich wręcz donosicielami. –Donosicielstwo nie jest w Polsce mile widziane – mówi „Rz" Andrzej Łukasik z Polskiego Towarzystwa Kierowców. I dodaje, że rozumie troskę o bezpieczeństwo na drodze, ale nie akceptuje sytuacji, w której ktoś zza rogu robi kilkadziesiąt zdjęć rodzicom parkującym auta pod szkołą, gdy odbierają z niej dzieci, czy kierowców podjeżdżających pod wejście szpitala, by odebrać chorego.

Na warszawską skrzynkę trafiło kilkadziesiąt zdjęć kierowców, którzy skręcając w prawo (wszyscy w tym samym miejscu) i ustępując miejsca pieszym na pasach, najechali na nie przodem samochodu. Chodziło zaledwie o kilkanaście centymetrów. W jednej z takich właśnie spraw dzielnicowy wykonał kilkanaście telefonów w celu ustalenia właściciela pojazdu, spotkał się z nim, pokazał zdjęcie, a na koniec pouczył.

Są też miasta w Polsce, które mają wyjątkowo gorliwych sygnalistów. Tak jest np. w Tarnowie. Pewien mężczyzna nagrywał tam wykroczenia innych kierowców i przesyłał je policjantom. Z jednej strony dyscyplinował siedzących za kółkiem, z drugiej niejeden ukarany zarzucał mu prowokowanie do łamania przepisów. Tylko w 2018 r. dostarczył on mundurowym kilkaset nagrań. Wśród internautów „szeryf" nie cieszył się najlepszą opinią. Wzajemnie ostrzegali się przed nim. Prawdziwy problem pojawił się jednak wówczas, gdy „szeryf", nie mogąc wytropić prawdziwych sprawców wykroczeń, prowokował kierowców do ich popełnienia. Jechał np. dużo wolniej niż dopuszczalna prędkość, a gdy ktoś go wyprzedzał, rejestrował wykroczenie – przekroczenie podwójnej linii ciągłej.

Filmy, które przesyłają inni kierowcy, dotyczą nie tylko przewinień w ruchu drogowym. Utrwalane są także agresywne zachowania kierowców w stosunku do innych zmotoryzowanych: bójki, zajeżdżanie drogi, nieuzasadnione trąbienie.

Z czym na policję

Na swoich stronach internetowych policja wyraźnie informuje, że można do niej wysyłać filmy zawierające rażące naruszenia przepisów drogowych. Przesyłając materiał filmowy, jego autor wyraża automatycznie zgodę na jego wykorzystanie (w tym upublicznienie) w celach działań profilaktycznych na rzecz bezpieczeństwa ruchu drogowego (cechy identyfikacyjne pojazdów, wizerunki uczestników zostaną zasłonięte w sposób zapewniający ochronę danych osobowych).

Policja podpowiada, że nie wystarczy wysłać samego zdjęcia czy filmu. Należy je uzupełnić o: datę i godzinę zdarzenia (miejscowość, nr drogi, nazwa ulicy), dane pojazdu (marka, nr rejestracyjny) oraz dane zgłaszającego (imię, nazwisko, adres do korespondencji, telefon kontaktowy).

W trakcie postępowania wyjaśniającego konieczne może się okazać przesłuchanie osoby zgłaszającej film w charakterze świadka zdarzenia.

35 tys. zgłoszeń wpływa rocznie wraz ze zdjęciami na specjalne skrzynki w komendach policji w kraju

50 proc. zgłoszeń wysłanych na policyjne skrzynki kończy się wnioskiem do sądu o ukaranie

„Stop agresji na drodze" to skrzynka e-mail w każdej komendzie wojewódzkiej policji. Rocznie trafia na nią ponad 35 tys. zgłoszeń. Piszą ci, którzy przypadkiem nagrali niebezpieczne zachowanie kierowcy, sygnaliści, którzy są nastawieni na ich wyłapywanie, a nawet ci, którzy nagrali wykroczenie, ale wcześniej sprowokowali kierowcę do jego popełnienia. Coraz częściej wpadają też nagrania z monitoringu miejskiego. Kierowcy są oburzeni. Policjanci oficjalnie mówią, że przeglądają wszystko. Nieoficjalnie przyznają, że kilkadziesiąt dziennie zdjęć samochodów parkujących na zakazie pod szkołą, przedszkolem czy szpitalem zabiera im czas i mogłaby się tym zająć np. straż miejska.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Droga konieczna dla wygody sąsiada? Ważny wyrok SN ws. służebności
Sądy i trybunały
Emilia Szmydt: Czuję się trochę sparaliżowana i przerażona
Zawody prawnicze
Szef palestry pisze do Bodnara o poważnym problemie dla adwokatów i obywateli
Sądy i trybunały
Jest opinia Komisji Weneckiej ws. jednego z kluczowych projektów resortu Bodnara
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Prawo dla Ciebie
Jest wniosek o Trybunał Stanu dla szefa KRRiT Macieja Świrskiego