Mikołaj Rej – ten, który odrzucił w swej twórczości łacinę i zaczął pisać wyłącznie po polsku, bo „Polacy nie gęsi i swój język mają", i m.in. dlatego dziś nazywa się go ojcem literatury polskiej; Jan Łaski – bratanek słynnego prymasa, sekretarz króla Zygmunta Starego, jeden z tłumaczy tzw. Biblii brzeskiej; Andrzej Frycz-Modrzewski – sekretarz królewski, jeden z najwybitniejszych pisarzy politycznych doby renesansu, twórca rewolucyjnego dzieła „O naprawie Rzeczypospolitej"; Józef Piłsudski – jeden z ojców polskiej niepodległości, dziś niekwestionowany autorytet dla części prawej strony sceny politycznej.
Co łączy te postaci? Wszyscy byli wybitnymi Polakami, ale też każdy z nich był protestantem. Piłsudski wprawdzie bardzo krótko, a konwersję traktował wyłącznie przedmiotowo. Ale Łaski jest jedynym Polakiem, którego nazwisko widnieje na pomniku Reformacji w Genewie. Zasługi Reja czy Frycza-Modrzewskiego dla kultury trudno przeceniać.
Wydawało się, że przyjęcie przez Sejm uchwały w sprawie upamiętnienia 500. rocznicy reformacji będzie formalnością. Zwłaszcza że projekty tego typu w przeszłości przyjmowano przez aklamację, a w tym (przygotowanym przez posłów Nowoczesnej i PSL) znalazły się słowa mówiące o tym, że rocznica ta „jest znakomitą okazją do wyrażenia szacunku i uznania dla polskich protestantów za ich wkład w rozwój naszego państwa, a w szczególności jego kultury, języka i tradycji".
Tak się nie stało. Sprzeciw zgłosiła posłanka Partii Republikańskiej Anna Maria Siarkowska (obecnie w Klubie PiS). Obwieściła, „że radosne świętowanie wydarzeń, które podzieliły Kościół, to niedobry pomysł". Z jej sprzeciwem zgodził się marszałek Ryszard Terlecki i partia rządząca odesłała projekt uchwały do komisji. Siarkowska tłumaczyła później na Twitterze: „Dla mnie, jako katolika, radość z Reformacji jest tak samo uzasadniona, jak radość z rozwodu. Wolałabym, by wśród chrześcijan panowała jedność".
Podniósł się polityczny rwetes. Politycy opozycji przepraszali protestantów. A biskupi ewangeliccy poprosili, by projekt uchwały z Sejmu wycofać, bo „z rozczarowaniem" przyjęli „przebieg debaty nad projektem uchwały" i nie chcą, „aby w ten sposób dyskutowano o dziedzictwie Reformacji".