USA-Chiny: Nie widać powrotu do przyjaźni

Zamknięcie amerykańskiego konsulatu w Chengdu oznacza niezwykłą eskalację konfliktu Chin z USA. Może się ona zakończyć nawet wojną.

Aktualizacja: 28.07.2020 06:53 Publikacja: 27.07.2020 18:32

Mieszkańcy Chengdu robią zdjęcia przed zamkniętym konsulatem amerykańskim

Mieszkańcy Chengdu robią zdjęcia przed zamkniętym konsulatem amerykańskim

Foto: AFP

Decyzja Xi Jinpinga o likwidacji jednej z pięciu placówek dyplomatycznych USA na terenie ChRL to odpowiedź na podobny ruch Stanów w miniony wtorek. Tego dnia Chińczycy musieli w takim pośpiechu zamknąć swój konsulat w Houston, że personel na podwórzu palił poufne dokumenty.

Amerykanie twierdzą, że konsulat w szczególny sposób zaangażował się w działania szpiegowskie. Dwa dni później amerykańskie władze aresztowały pod zarzutem szpiegostwa czterech chińskich wojskowych. Wśród nich była Tang Juan, która próbowała szukać schronienia w chińskim konsulacie w San Francisco – ale bezskutecznie.

Koniec polityki Nixona

Zamknięcie konsulatów to zwieńczenie trwającej od wielu tygodni niezwykłej eskalacji napięcia między pierwszą a drugą gospodarką świata. W odpowiedzi na uchwaloną w Pekinie nową ustawę o bezpieczeństwie Hongkongu, która de facto kończy z autonomią dawnej, brytyjskiej kolonii, Donald Trump pozbawił Hongkong amerykańskich przywilejów, bez których terytorium w zasadzie nie może funkcjonować jako międzynarodowy ośrodek finansowy. Biały Dom wprowadził także zakaz wjazdu do USA dla wielu chińskich oficjeli w odpowiedzi na represje muzułmańskiej mniejszości Ujgurów. Waszyngton uznał ponadto, że starania Xi Jinpinga o kontrolę nad Morzem Południowochińskim są nielegalne, co może mieć daleko idące skutki, m.in. dla bezpieczeństwa Tajwanu.

Ale nawet to może być tylko wstępem do znacznie poważniejszej rozgrywki między oboma krajami. Pod koniec minionego tygodnia sekretarz stanu Mike Pompeo wygłosił programowe przemówienie, w którym zapowiedział koniec polityki „zaangażowania" Ameryki w Chinach. Miejsce występu, Biblioteka Richarda Nixona w Yorba Linda w Kalifornii, to sygnał, że w ten sposób Ameryka zrywa z polityką zainicjowaną wizytą 37. prezydenta USA w Chinach w 1972 r.

– Kochające wolność narody świata muszą wymusić na Chinach zmianę zachowania – oświadczył Pompeo.

– Ruch Nixona, jeden z najważniejszych w historii amerykańskiej polityki zagranicznej, miał początkowo odciągnąć Chiny od sojuszu ze Związkiem Radzieckim. Po rozpadzie ZSRR idea się zmieniła: Waszyngton liczył, że coraz większa integracja gospodarcza Chin ze światem stopniowo doprowadzi do rozmiękczenia chińskiej dyktatury, demokratyzacji kraju. To się jednak nie spełniło. Trochę jak w Iraku Amerykanie okazali się naiwni w swoim przekonaniu, że inni tylko marzą o przejęciu ich sposobu na życie – mówi „Rz" James Edward Hoare, ekspert londyńskiego Chatham House, który w przeszłości zakładał brytyjską ambasadę w Korei Północnej.

Na gwałtowny zwrot zapowiedziany przez Pompeo składa się jednak więcej powodów. Chiny zaczęły nadzwyczaj szybko gonić Zachód pod względem rozwoju technologicznego, w niektórych przypadkach, jak sztuczna inteligencja czy internet piątej generacji, przejmując nawet prowadzenie. To zagraża strategicznym interesom Ameryki. Podczas gdy w 1980 r. Chiny przejęły 2 proc. światowego dochodu narodowego, to dziś jest to przeszło 20 proc.

Aby powstrzymać wzrost chińskiej potęgi, krótko po przejęciu władzy Trump rozpoczął wojnę handlową z Pekinem. Przez 3,5 roku ten spór miał zasadniczo wymiar wyłącznie komercyjny. W niedawno opublikowanej książce „Pokój, w którym to się wydarzyło" były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton opisuje, jak Trump nie tylko szukał u Xi poparcia w wyborach, ale dał mu wolną rękę w sprawie Hongkongu, a nawet budowy obozów koncentracyjnych dla Ujgurów.

Biden nie zmieni polityki

Ale na trzy miesiące przed wyborami prezydent radykalnie poszerzył pole starcia z Chinami nie tylko ze względu na wspomniane powody strategiczne, ale także taktyczne.

Iran, Korea Północna, NAFTA – wielkie inicjatywy międzynarodowe podjęte przez Trumpa – skończyły się porażką. Na tym polu ma szansę przejść do historii tylko, jeśli konfrontacja z Pekinem przekroczy punkt, poza którym nie ma już odwrotu. To tym bardziej prawdopodobne, że za powstrzymaniem chińskiej potęgi opowiadają się w Kongresie nie tylko Republikanie, lecz także Demokraci, a Joe Biden w razie zdobycia Białego Domu najpewniej będzie kontynuował linię swojego poprzednika.

Ale starcie ma też wymiar czysto wyborczy: pomaga zmobilizować wyborców Trumpa.

– Jeżeli Trump uzna, że ma bardzo małe szanse na reelekcję, jego desperacja może okazać się tak wielka, że doprowadzi do konfliktu zbrojnego z Chinami – ostrzega w „Los Angeles Times" Orville Schell, dyrektor waszyngtońskiego Center on U.S.-China Relations.

To perspektywa tym groźniejsza, że w starciu z Ameryką Xi nie zamierza iść na jakikolwiek kompromis. Katastrofa gospodarcza, jaka dotyka USA z powodu pandemii, jest dla chińskiego przywódcy najlepszym momentem na nowe rozdanie kart.

Decyzja Xi Jinpinga o likwidacji jednej z pięciu placówek dyplomatycznych USA na terenie ChRL to odpowiedź na podobny ruch Stanów w miniony wtorek. Tego dnia Chińczycy musieli w takim pośpiechu zamknąć swój konsulat w Houston, że personel na podwórzu palił poufne dokumenty.

Amerykanie twierdzą, że konsulat w szczególny sposób zaangażował się w działania szpiegowskie. Dwa dni później amerykańskie władze aresztowały pod zarzutem szpiegostwa czterech chińskich wojskowych. Wśród nich była Tang Juan, która próbowała szukać schronienia w chińskim konsulacie w San Francisco – ale bezskutecznie.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Pytania po przemówieniu Marcina Kierwińskiego. Minister odpowiada na zarzuty
Polityka
Dla Konfederacji eurokampania to sprawdzian. Pozornie prostszy niż samorząd
Polityka
Sondaż: Jak Polacy ocenieją start ministrów i wiceministrów w wyborach do PE?
Polityka
Krzysztof Gawkowski o CPK. „Ta inwestycja może być kontynuowana”
Polityka
Prezydent Duda: Odrodził się potwór, który nas pożerał
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił