Nikt w Kijowie nie ma złudzeń, że żaden z kandydatów na prezydenta nie jest w stanie zgromadzić na wiecu wyborczym tłumów bez zaangażowania olbrzymich środków finansowych i ogromnej rzeszy ludzi. Jeżeli kandydat stoi na czele partii politycznej, pracują dla niego setki albo nawet tysiące członków tego ugrupowania. Jeżeli o reelekcję stara się urzędujący prezydent, w jego kampanię angażuje się niemal cały aparat państwowy. Obecny prezydent Petro Poroszenko ma jeszcze lżej, należy bowiem do grona najbogatszych Ukraińców i stać go na prowadzenie hojnej kampanii wyborczej.