- Uważam, że słowa ojca Ludwika Wiśniewskiego w takim samym stopniu odnoszą się do mnie, jak i do Grzegorza Schetyny. Do Jarosława Kaczyńskiego i do liderów innych partii. Stefana Niesiołowskiego czy Sławomira Neumanna jak i prof. Krystyny Pawłowicz. Borysa Budki i Dominika Tarczyńskiego – mówił w poniedziałek na spotkaniu z dziennikarzami prezydent Andrzej Duda, odnosząc się do wystąpienia dominikanina wygłoszonego w trakcie sobotniego pogrzebu prezydenta gdańska Pawła Adamowicza.

Wiśniewski mówił: - Trzeba skończyć z nienawiścią! Trzeba skończyć z nienawistnym językiem! Trzeba skończyć z pogardą! Trzeba skończyć z bezpodstawnym oskarżaniem innych! Nie będziemy dłużej obojętni na panoszącą się truciznę nienawiści na ulicach, w mediach, w internecie, w szkołach, w parlamencie, a także w Kościele! Człowiek posługujący się językiem nienawiści, człowiek budujący swoją karierę na kłamstwie, nie może pełnić wysokich funkcji w naszym kraju – apelował duchowny.

W sobotę Grzegorz Schetyna, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, zapytany o słowa o. Wiśniewskiego odparł na antenie TVN24: To jest wezwanie do tych, którzy spowodowali tę sytuację. Oni powinni je usłyszeć.

- Jeżeli mamy naprawiać świat, to zacznijmy od siebie – mówił w poniedziałek Duda. - Zacznijmy od tego aby ręka drgnęła, zanim naciśnie się guzik wyślij – mówił prezydent odnosząc się do aktywności w mediach społecznościowych.

Prezydent stwierdził również, że jeśli partie polityczne nie są w stanie poradzić sobie z nienawiści, czas by to wyborcy zaczęli eliminować z życia publicznego zbyt skrajnych polityków.