Biedroń mówiąc o zmianie decyzji ws. ubiegania się o reelekcję w Słupsku (jeszcze w marcu mówił, że "jego partią jest Słupsk"), podkreślił, iż "od wielu miesięcy było wiadomo, że prawdopodobnie tej swojej przygody na Słupsku nie skończy".

- Polska dzisiaj potrzebuje wsparcia, opozycja prodemokratyczna ma szklany sufit, widać, że sondaże PiS-u rosną, a sondaże PO ani drgną, a nawet są coraz słabsze i potrzebne jest wzmocnienie w Polsce, potrzebne jest coś autentycznego, wiarygodnego, coś, co doda nowej energii życiu politycznemu w tej kraju i zmieni oblicze tej ziemi - dodał polityk.

Mówiąc o swoich dokonaniach w Słupsku Biedroń podkreśla, że za jego kadencji dług miasta zmniejszył się o 50 mln złotych. - Każdego roku, każdego dnia mojej prezydentury 66 tysięcy zadłużenia spłacaliśmy i spłacamy z tego długu, który został zaciągnięty przez moich poprzedników i, uwaga, i to też trzeba podkreślać – przez radnych. Bo radni podnosząc rękę, pozwalali na zaciągnięcie tego długu - mówił.

Biedroń przyznał, że "boi się tego, co dzieje się w kampanii samorządowej", która - jego zdaniem - może doprowadzić do większego upartyjnienia samorządów. O sobie mówi, że "nie zrobił żadnej koalicji partyjnej w Słupsku" i "nie dał stołków działaczom partyjnym".

- I to się nie podobało oczywiście i się nie podoba dlatego, że jestem niezależny, że mam swój kręgosłup moralny, że nie sprzedam się za stołek jakiejkolwiek koalicji, bo dla mnie najważniejsze jest dobro mieszkańców - stwierdził.

Mówiąc o tym, czym jego ruch będzie różnił się np. od SLD, Biedroń stwierdził: "tym, że nie koncentruje się dzisiaj na układankach partyjnych". - Oferta w moim przypadku jest znana, to są pewne wartości: równość, solidarność, szacunek dla prawa, wyrównywanie szans, prowadzenie takiego miasta, żeby nikogo nie wykluczać - dodał.