Anna Streżyńska: "Kilka miesięcy trwał festiwal upokarzania mnie"

Czuła się upokorzona, odwoływanie jej trwało prawie cztery miesiące, nikt nie chciał wyjaśnić, co się dzieje, a na spotkanie z prezesem Kaczyńskim ani premierem Morawieckim nie miała szans - mówiła Anna Streżyńska, była minister cyfryzacji.

Aktualizacja: 01.04.2018 14:04 Publikacja: 01.04.2018 10:34

Anna Streżyńska: "Kilka miesięcy trwał festiwal upokarzania mnie"

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

"Czułam się upokorzona. Odwoływanie trwało prawie cztery miesiące. I przez ten czas nikt nie chciał i nie czuł się w obowiązku wytłumaczyć mi, co się dzieje, zaprzeczyć lub potwierdzić. (...) Moje pytania trafiały w pustkę. Premier Szydło mówiła: Nie ma decyzji, a wiesz, że polityczne decyzje zapadają gdzie indziej" - mówiła Anna Streżyńska w rozmowie z Arletą Zalewską z TVN24.

"Prezes wiedział, jaka jestem. Od samego początku umawiałam się z nim na apartyjność. Wiedział, że będę ją manifestować" - mówiła. Dodała, że Kaczyński dał jej możliwość samodzielnej obsady stanowisk. "Żaden minister, a szczególnie niepartyjny, nie cieszył się taką samodzielnością jak ja. Wkrótce zresztą zostałam jedynym takim".

Sielanka skończyła się, gdy w wywiadzie dla Radia Zet powiedziała, że "najpierw się zarabia, a potem wydaje". Zareagował minister Mariusz Błaszczak i jego resort zaczął blokować korzystne społecznie ustawy. Zablokowano nominację Włodzimierza Nowaka na wiceministra i jego pracę w resorcie, na koniec dostała "oficera politycznego na stanowisko wiceministra. Pana Pawła Majewskiego, który – tak to odczuwałam - miał mnie pilnować.".

Politycy walczą różnymi metodami - mówiła Streżyńska -  "Antoni Macierewicz walczy z otwartą przyłbicą. Nikt, kto jest na linii jego strzału, nie ma wątpliwości, że tam jest. A minister Błaszczak strzela zza węgła i to jest różnica."

"Mój zespół był postrzegany jako ten od dobrej roboty. Myślałam, że to wystarczy" - mówiła była minister. - "Gdy pojawiły się pierwsze medialne doniesienia o moim odwołaniu, moi pracownicy mnie pytali, co będzie. Śmiałam się: kto odwoła ministra z największym poparciem w całym rządzie? Nie byłam bohaterką skandali, wręcz przeciwnie - miałam niezłą opinię wśród młodych ludzi i wśród polityków opozycji. Realizowaliśmy 50 strategicznych projektów, a nie jak w poprzednich latach – jeden."

Ale plotki narastały, "każdy wiedział, że rząd w tym składzie już nie przetrwa, mówiło się: Streżyńska - to już na pewno odejdzie, pytanie, kto jeszcze." Nowego premiera nie udało się przekonać, ustawicznie wypadała z kalendarza. "Kiedy pytałam o rozmowę na radzie ministrów, odpowiadał: dobra, dobra, skontaktuj się z sekretariatem. A tam wiadomo - skuteczna blokada. (...) Przez kilka miesięcy trwał festiwal upokarzania. Biznes i administracja nie chciały ze mną rozmawiać o przyszłych projektach. Traktowały mnie jak politycznego trupa. Minęło bezsensownie wiele miesięcy."

"Z tego, co słyszałam od ludzi z Nowogrodzkiej, prezes był jedyną osobą, która wspierała moją obecność w rządzie do końca - powiedziała była minister. - Wbrew temu, co się mówi, prezes nie rządzi w ten sposób, że mówi, jak ma być i reszta kładzie uszy po sobie. W PiS-ie duże znaczenie ma komitet polityczny. A tam są Antoni Macierewicz czy Mariusz Błaszczak."

W obozie PiS rozczarowało Streżyńską to, jak szybko przestał być drużyną i stracił cel, którym jest dobro ludzi i otwarcie na innych, jak początkowo deklarował. "Teraz cieszę się, że nie muszę już pracować w środowisku, które nie podziela mentalnego założenia, że do rządu poszliśmy po to, żeby służyć."

Ostatnie spotkanie z premierem Morawieckim? "Powiadomił mnie o decyzji. Ja mu złożyłam raport zamknięcia, bo uważałam, że tak trzeba, mimo że nikt tego nie wymagał. A przecież takie podsumowanie należy się obywatelom."

O cyfryzacji, była minister powiedziała: "Cyfryzacja, jeśli jej się pozwoli, powinna przeorać rzeczywistość. Od instytucji po człowieka. Uważam, że cyfryzatorzy biorą udział w boskim dziele. Tego, co tworzą, jest masa. Drukarka, która drukuje w 3D części zamienne do człowieka, powoduje, że i lekarz, i ten, który obsługuje drukarkę, stają się uczestnikami dzieła boskiego. Człowiek jest zdrowszy, lepiej funkcjonuje. Oni dają mu szanse na dłuższe życie". Ale - dodała "jak się okazało, nawet do prawicowego rządu trudno jest dotrzeć z wizją cyfrowych aniołów".

"Czułam się upokorzona. Odwoływanie trwało prawie cztery miesiące. I przez ten czas nikt nie chciał i nie czuł się w obowiązku wytłumaczyć mi, co się dzieje, zaprzeczyć lub potwierdzić. (...) Moje pytania trafiały w pustkę. Premier Szydło mówiła: Nie ma decyzji, a wiesz, że polityczne decyzje zapadają gdzie indziej" - mówiła Anna Streżyńska w rozmowie z Arletą Zalewską z TVN24.

"Prezes wiedział, jaka jestem. Od samego początku umawiałam się z nim na apartyjność. Wiedział, że będę ją manifestować" - mówiła. Dodała, że Kaczyński dał jej możliwość samodzielnej obsady stanowisk. "Żaden minister, a szczególnie niepartyjny, nie cieszył się taką samodzielnością jak ja. Wkrótce zresztą zostałam jedynym takim".

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Szymon Hołownia o różnicach między partiami. „Trzecia Droga spełnia obietnice”
Polityka
Zbigniew Ziobro chce stanąć przed komisją ds. Pegasusa. „Nawet w stanie paliatywnym”
Polityka
To koniec Trzeciej Drogi? PSL rozważa propozycję innej koalicji politycznej
Polityka
Tusk po konsultacjach ze Szmyhalem: Posunęliśmy się krok do przodu
Polityka
Marek Jakubiak: Najazd na dom Zbigniewa Ziobry. Mieszkanie posła to poseł