Rada Konsultacyjna Ogólnopolskiego Strajku Kobiet postawiła rządowi 2 listopada twarde ultimatum – siedem dni na zaprzestanie finansowania Kościoła ze środków publicznych (na dymisję rządu łaskawczynie dały czas do końca roku). Termin upłynął, reakcji rządu się nie doczekały, ale antyklerykalna rewolucja „trwa i trwa mać". Będą więc nasyłać na religijnych rodziców moderatorki negocjujące w imieniu ich niepełnoletnich dzieci zwolnienie z religii. Zastanawiające, że nic nie wspomniano o moderatorkach, które pomagałyby dzieciom niereligijnych rodziców wynegocjować zgodę na chodzenie na religię, bo przecież i takie są, sama znam. Ale może po prostu dla obozu postępu zdanie dziecka w sporze z rodzicami liczy się tylko wtedy, gdy wbrew swoim rodzicom chce z religii uciekać, a nie wtedy, gdy wbrew nim chce na nią chodzić. W końcu jest tu tylko narzędziem, mięsem armatnim w ideologicznej wojnie.