Przybył terminator, jest już w Meksyku

Pięć filmów i dwa seriale telewizyjne – a wszystko po to, by przekonać widzów, iż tylko John Connor może uratować nasz świat. Syn wojowniczej Sary z pierwszej części „Terminatora" miał stanąć na czele ruchu oporu i poprowadzić ludzkość do walki z maszynami. Tymczasem już w pierwszej scenie filmu „Terminator: Mroczne przeznaczenie" nastoletni John ginie z rąk T-800 w jakimś tandetnym tropikalnym kurorcie. Tym razem matka nie jest w stanie go ocalić.

Publikacja: 08.11.2019 17:00

Przybył terminator, jest już w Meksyku

Foto: materiały prasowe

Odpowiedzialny za scenariusz filmu James Cameron – pomysłodawca serii i reżyser dwóch pierwszych odsłon – lekką ręką wyrzucił wszystko, co zostało opowiedziane po wydarzeniach z „Terminatora 2". Nie bez powodu. Część trzecia nie spodobała się widzom, zaś dwie kolejne próby ożywienia marki – „Ocalenie" (2009) i „Genisys" (2015) – okrzyknięto kosztownymi rozczarowaniami.

A zatem John Connor zginął, ale złowrogi system komputerowy Skynet już nie istniał. Nie wywołał też wojny atomowej. Ludzkość przetrwała i dziś ma się tak, jak się ma, czyli bardzo zwyczajnie. Zagrożeniem dla przeciętnego Amerykanina nie są mordercze roboty paradujące po ruinach miast, lecz chociażby odbierający mu pracę Meksykanie. To od nich „cywilizowany świat" odgradza się murem. Ich zastępuje w fabrykach maszynami, ich spycha do życia w biedzie.

Tylko 99 zł za rok.
Czytaj o tym, co dla Ciebie ważne.

Sprawdzaj z nami, jak zmienia się świat i co dzieje się w kraju. Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia, historia i psychologia w jednym miejscu.
Plus Minus
Posłuchaj „Plus Minus”: Kiedyś to byli prezydenci
Plus Minus
„Historia miłosna”: Konserwatysta na lekcjach empatii
Plus Minus
„Polska na prochach”: Siatki pełne recept i leków
Plus Minus
„Ale wtopa”: Test na przyjaźnie
Plus Minus
„Thunderbolts*”: Antybohaterowie z przypadku
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem