Wyobraźmy sobie również, że opublikowane zostają tajne i nieformalne umowy. Cały naród w powszechnym, wolnym i uczciwym referendum musi się na ich temat wypowiedzieć. W czasie referendum trzeba by odpowiedzieć tylko na jedno pytanie: „Czy popierasz umowy, by zakończyć konflikt i razem budować mocny i stały pokój społeczny?".
Nigdy nie poznamy odpowiedzi na pytanie z niedoszłego referendum. Niektórzy twierdzą, że wybory 4 czerwca były takim referendum i że tego dnia zaczął się w Polsce nowy ustrój. Można by się zgodzić, że pierwsza tura wyborów byłą jakąś formą referendum, którego wyniki zostały jednak przez autorów umów odrzucone.
Mam nadzieję, że wśród moich czytelników są i tacy młodzi (poniżej 45 lat) ludzie, którzy nie pamiętają dokładnie, jaki był wynik wyborów. Otóż Solidarność, opozycja, naród – czy jak ten ówczesny twór nazwiemy – choć był podzielony, uzyskał wszystkie (161) przydzielone mu mandaty w Sejmie i 99 na 100 miejsc w Senacie. Większość kandydatów uzyskała poparcie od 60 do 80 proc. już w pierwszej turze.
Prawdziwym jednak referendum było odrzucenie 33 z 35 kandydatów tzw. listy krajowej, czyli creme de la creme władzy komunistycznej. Wtedy stało się jasne, że pewne zapisy Okrągłego Stołu są przez Polaków nieakceptowane. Doprowadziło to do zmiany ordynacji wyborczej między dwiema turami (pierwszy wielki skandal prawny u progu III RP, a może nawet grzech pierworodny) po to, by elita komunistów jednak znalazła się w Sejmie.
Przeskoczmy teraz do Kolumbii w Ameryce Południowej. Prezydent Juan Manuel Santos dostał właśnie pokojową nagrodę Nobla za „wysiłki na rzecz zakończenia trwającej od ponad 50 lat wojny domowej w Kolumbii". Wysiłki te to prowadzone w Hawanie od czterech lat negocjacje między rządem Kolumbii i Rewolucyjnymi Siłami Zbrojnymi Kolumbii (FARC). W języku poprawności politycznej ich członkowie zwani są „lewicowymi", a w rzeczywistości są to krwawi terroryści, którzy powstali jako zbrojne skrzydło Kolumbijskiej Partii Komunistycznej w 1964 roku, czyli wtedy, gdy ZSRS z pomocą Kuby organizował, szkolił i finansował oddziały terrorystyczne w wielu krajach Ameryki Środkowej i Południowej oraz w Afryce. Kilka lat później podobne próby podejmowano w Europie, gdzie zabłysły: niemiecka banda Baader-Meinhof i włoskie Czerwone Brygady.