Leszek Moczulski w klasycznej już pozycji „Geopolityka – potęga w czasie i przestrzeni" uznał, że potęgę państwa determinują trzy czynniki: materialny, intelektualny oraz duchowy. Wiele wskazuje na to, że w kolejnych dekadach XXI wieku listę tę trzeba będzie rozszerzyć o jakość sztucznej inteligencji (SI). Zachowując zdrowy rozsądek i sceptycyzm wobec determinizmu technologicznego, głoszącego, że rozwój techniki wpływa na zmiany w sferze społecznej, warto zauważyć, że zdecydowana większość badaczy podziela pogląd, iż rozwój SI oraz towarzyszących jej innych technologii wywrze trudny do oszacowania wpływ na wiele sfer, w których funkcjonuje człowiek: bezpośredni na sposób produkcji, a pośredni także na relacje między państwami. Na tę pierwszą zmianę składa się m.in. wykorzystanie technologii druku 3D, robotów oraz przede wszystkim SI. Dzięki nim wytwarzanie stanie się szybsze, tańsze i bardziej opłacalne, a w konsekwencji może nastąpić powrót produkcji przemysłowej z krajów peryferyjnych z powrotem do centrów, co będzie miało znaczący wpływ na globalny układ sił.
Zmiana nastąpi też w sposobie prowadzenia wojen – będą się toczyć szybciej. Zwiększy się tempo przetwarzania informacji (rozpoznania, identyfikacji celów i podejmowania decyzji) i fizycznego przemieszczania się systemów uzbrojenia. Tę nową, toczącą się w zawrotnym tempie wojnę przyszłości określa się, za amerykańskim generałem Johnem R. Allenem, mianem hiperwojny (ang. hyper-war). Zwycięży w niej ta strona, która będzie szybsza od przeciwnika. Konsekwencją tego przyspieszania, może się okazać, że na wojnie to właśnie „ludzka część łańcucha decyzyjnego" będzie spowalniać działanie systemów bojowych, przez co pojawi się pokusa zredukowania do minimum roli „spowalniającego elementu".
Przewidywanie i samoświadomość
Pewne jest, że w najbliższej dekadzie nastąpi dynamiczny rozwój rozwiązań z zakresu SI, co może spowodować zachwianie równowagi sił na świecie, a tym samym przyczynić się do wzrostu napięć międzynarodowych. Istotne są w tym miejscu dwa zastrzeżenia. Szukając historycznych analogii, dla pełniejszego zrozumienia skali wpływu SI na życie społeczeństw i relacji między państwami, nie można sprowadzać SI do roli pojedynczego wynalazku, jak np. proch strzelniczy czy czołg. Dużo pełniejsze jest porównanie z elektrycznością albo internetem, których wpływ był wielowymiarowy i doprowadził do gruntownych przekształceń całych społeczeństw. Po drugie, na świecie rozpoczął się właśnie wyścig zbrojeń w zakresie SI. Chińczycy okazują się pod tym względem już tak zaawansowani, że jak określił to w marcu tego roku „The Wall Street Journal", USA przeżywa szok porównywalny z chwilą, gdy w 1957 r. ZSRR umieściło na orbicie pierwszego sztucznego satelitę, zanim udało się to Amerykanom.
Czym tak naprawdę jest sztuczna inteligencja? W dużym uproszczeniu można powiedzieć, iż są to algorytmy funkcjonujące na sztucznych sieciach neuronowych, które na podstawie dużych ilości wcześniej przygotowanych danych potrafią opanować wykonywanie danej czynności (ang. machine learning). To tzw. wąska sztuczna inteligencja.
Proces uczenia może być nadzorowany przez człowieka i odbywać się poprzez dostarczanie programowi możliwie wielu przykładów, tak by sam stworzył algorytm (metodę), potrafiący poradzić sobie z nauczaną czynnością w warunkach nielaboratoryjnych. Np. program uczy się odróżniać zdjęcia bojowych wozów piechoty od pojazdów cywilnych poprzez analizę milionów opisanych prawidłowo zdjęć. Sam wypracowuje zestaw reguł, za pomocą których analizuje nieopisane zdjęcia, identyfikując na nich obiekty. Gdy proces uczenia się nie jest nadzorowany przez człowieka, program sam podejmuje próby uporządkowania informacji i ich zrozumienia, np. „uczy się" grać w jakąś grę, nie znając na początku jej zasad. Dzięki temu SI może być wykorzystana do prognozowania – np. próbując przewidzieć, jakie jeszcze produkty mogą spotkać się z zainteresowaniem klientów w sklepach internetowych czy nawet do kierowania tzw. pojazdami autonomicznymi (bez udziału człowieka).