Michał Adamowicz, Andrzej Trajkowski, Mieczysław Poźniak, Piotr Sadowski, Kazimierz Michalczyk to pięć osób bestialsko zamordowanych przez władzę 31 sierpnia 1982 r. na ulicach Lubina, Gdańska i Wrocławia. Oprócz nich, w wyniku odniesionych ran zmarli jeszcze Stanisław Rak w Kielcach, Eugeniusz Wiłkomirski w Częstochowie. Inni cudem uniknęli śmierci z rąk bezkarnych funkcjonariuszy Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej (ZOMO), Służby Bezpieczeństwa czy różnych formacji ludowego Wojska Polskiego.
Tysiące ludzi zostało poddanych surowym represjom: byli internowani, zwalniani z pracy, obciążani dotkliwymi grzywnami, zabierano im prawa jazdy, szykanowano dzieci i krewnych. A wszystko z powodu udziału w demonstracjach w drugą rocznicę Porozumień Sierpniowych, przez chęć zamanifestowania prawa do wolności i niezgody na rzeczywistość fundowaną Polakom przez generałów Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka i ich akolitów.
28 lipca 1982 r. Tymczasowa Komisja Koordynacyjna po gorących dyskusjach zgodziła się wezwać Polaków do demonstracji 31 sierpnia, w rocznicę porozumienia podpisanego w Gdańsku w 1980 r. Hasłami manifestacji miały być odwieszenie NSZZ Solidarność i zwrócenie wolności wszystkim uwiezionym za poglądy polityczne. Kierownictwo TKK – Władysław Frasyniuk, Bogdan Lis, Zbigniew Bujak i Władysław Hardek – znajdowało się pod coraz silniejszą presją różnych grup podziemia, które nie były do końca przekonane, czy obrana przez ukrywające się władze Solidarności taktyka walki z komunistami przyniesie oczekiwane rezultaty. Wydawanie apeli, rozwijanie podziemnej prasy, presja zagraniczna i taktyka długiego marszu według coraz większej liczby osób przegrywała w starciu z władzami, które nie wahały się sięgnąć po brutalne represje wobec społeczeństwa. Stąd narastająca krytyka podziemnych władz związku i próby wytyczania innej drogi do celu, jakim było uwolnienie Polski spod kurateli sowieckiej i obalenie komunizmu (w tym próby tak udane jak utworzenie we Wrocławiu Solidarności Walczącej).
Nieprzekonujące groźby Kiszczaka
Zapowiedzi manifestacji 31 sierpnia, które drukowała podziemna prasa, tysiące ulotek z apelami i instrukcjami postępowania, napisy na murach, audycje Radia Solidarność spowodowały, że władza również przygotowała się na ten dzień. W całej Polsce funkcjonariusze SB odbyli tysiące rozmów profilaktyczno-ostrzegawczych, wytypowano, a następnie internowano lub aresztowano osoby mogące kierować przygotowaniami do obchodów rocznicy, jak i samymi manifestacjami. Rządowa prasa, radio i telewizja wzywały do pozostania w domach, zachowania spokoju i rozsądku, nieulegania prowokatorom, respektowania poleceń milicji i wojska. Montowano specjalne programy telewizyjne pokazujące ludzi Solidarności podpisujących porozumienia w sierpniu 1980 r., a następnie oskarżające ich o próbę siłowego obalenia ustroju. „Ujawniano" magazyny broni i działalność grup terrorystycznych rzekomo przygotowujących się do wykonywania wyroków śmierci na działaczach i aktywistach partyjnych.
Do zakładów pracy na czas od dwóch do pięciu dni skierowano grupy oficerów Wojska Polskiego, by prowadzili rozmowy z robotnikami. Ich celem była nie tylko agitacja, ale również niedopuszczenie do zorganizowania się robotników i zapobieżenie wspólnemu wyjściu załóg z zakładów. W samym tylko Śląskim Okręgu Wojskowym w rozmowach tych udział wzięło 6 tysięcy oficerów. Razem odbyto ponad 30 tys. spotkań (zwanych lektorskimi).