Jeśli chodzi o pytania eschatologiczne (ostateczne), to przykro mi, ale ich w książce nie dostrzegłem. Musimy bowiem przestrzegać pewnych zasad, gdy je zadajemy i gdy próbujemy znaleźć na nie odpowiedzi. I tu znowu bez spojrzenia na całość Pisma każda próba odpowiedzi na te pytania będzie nie tyle niepełna, ile z reguły błędna.
Przykład dotyczy dywagacji na temat zła. Uwagi, jakie czytam u Rymkiewicza, wskazują, iż autor zapomniał m.in. o Starym Testamencie, bo to w nim są wyjaśnione problemy, na które wskazuje. A swoisty „spór" pomiędzy diabłem a Chrystusem (kuszenie po 40-dniowym poście) przypomina: po pierwsze – problem, który przedstawiany jest w Księdze Hioba, po drugie – zasady, które stanowią ważkie fragmenty Księgi Powtórzonego Prawa. Czyli znów – wskazana jest łączność pomiędzy obu Testamentami.
Książka Rymkiewicza jest dla mnie przykładem, jak wybitny pisarz i badacz, gdy sięga do problemów niebędących jego domeną, może popełnić wiele błędów. Gdyby to był tylko dramatyczny zapis rozterek i wątpliwości – tak czytam najważniejszy fragment tej książki, ostatni, opatrzony numerem 37 – książkę można byłoby zaakceptować. Niestety, zawiera ona fragmenty, które mogą czytelnika wprowadzić w głęboką frustrację; a tego – jeśli chodzi o kwestie wiary – nie wolno czynić.
Zresztą nie wydaje się, aby Chrystus znikał po przełamaniu chleba (we wskazanym fragmencie autor nawiązuje do spotkania w Emaus); tylko od nas zależy, czy zechce On zostać przy naszym stole, czy odejdzie. Bo zapominamy o tym fragmencie spotkania z Nim na drodze do Emaus: „I rzekli do siebie: czyż serce nasze nie pałało w nas, gdy mówił do nas w drodze i Pisma przed nami otwierał?" (Łk, XXIV,32). Pamiętajmy o tych słowach i zastanówmy się, ile razy nie usłuchaliśmy głosu naszego serca, które szybciej odpowiedziało na głos Chrystusa.
Informacyjny chaos
W sumie otrzymaliśmy książkę dziwaczną – nie jest ona zapisem rozterek, tylko błędów w interpretacji Nowego Testamentu. A oba teksty polemiczne, niestety, nic nie wyjaśniają; co gorsza – wprowadzają nowe niejasności. Tekst Rymkiewicza nie może być traktowany jako wypowiedź łże-proroka, bo takim prorokiem poeta nie jest i nie będzie; nie widzę także, aby pogaństwo wkraczało do Kościoła. Autorzy nie udowodnili swych hipotez, co gorsza, wprowadzili jeszcze większy chaos informacyjny. Z ich propozycjami nie będę jednak polemizował, bo nie wydaje się, aby do dyskusji na temat pomysłów Rymkiewicza wnieśli ważkie tematy. Czytelnik otrzymał od wszystkich trzech autorów informacje wręcz fałszywe i mylące; szkoda, że do dyskusji o eseju Rymkiewicza nie zaproszono biblistów. Jednakże ten błąd można jeszcze naprawić.
Autor jest profesorem UW, redaktorem naczelnym „Forum Artis Rhetoricae", autorem monografii poświęconych m.in. Hermannowi Brochowi, Łukaszowi Górnickiemu, Janowi Parandowskiemu i poematowi „Niobe" Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, a także studiów z zakresu retoryki.