Uszyta z pozszywanych kawałków piór, włosia, sznurków, nitek, postrzępionych kawałków wełen różnokolorowa włosiennica przypomina bardziej Ciasteczkowego Potwora z Ulicy Sezamkowej niż kreację haute couture. Ale publiczności paryskich pokazów haute couture, które odbyły się w styczniu, jej pojawienie się na pokazie Martina Margieli specjalnie nie zdziwiło. Widzieli już wszystko, zresztą tutaj nikt nie oczekuje rzeczy „do noszenia". Haute couture było potrzebą XIX-wiecznej francuskiej klasy wyższej. Dziś to reklamowa orgietka mody, wydarzenie, którego zdjęcia mają obiec portale, rozsławić markę, spowodować wzrost sprzedaży perfum i galanterii. Światowi celebryci pojawią się, żeby obejrzeć piękne i dziwaczne kreacje. Ale kto kupi suknię Chanel, której wykonanie zabiera 800 godzin i która kosztuje setki tysięcy euro?