Robert Mazurek: Dżolero idzie na lachony

Każdemu czasem przytrafi się taka historia, o której aż głupio opowiedzieć, bo absurdalna albo zbyt kiczowata. A ja w takie wierzę, są zbyt nieprawdopodobne, by mogły być zmyślone. Jedną z nich przeżyłem miesiąc temu w ostępach Gruzji. Już same okoliczności przyrody ocierają się o kicz totalny, a tu jeszcze pojawia się ona – piękna do omdlenia księżniczka o kruczoczarnych, rozwianych włosach, na oklep, konno. Koń też miał rozwianą grzywę. Podjeżdżają do mnie oboje – ona i koń, ona uśmiecha się i wtedy następuje brutalna rozprawa z baśnią. Odjeżdża bez słowa. Koń wraz z nią.

Publikacja: 06.08.2021 18:00

Robert Mazurek: Dżolero idzie na lachony

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Ryszard takich ciosów przeżył w swym życiu wiele. Inteligentny, niebrzydki, jakieś sukcesy w biznesie i mimo pięćdziesiątki na karku mieszka z mamą. Księżniczki nie poznał. Dlatego, żeby zwiększyć swoje szanse na tym polu na podryw, postanowił pójść z Tadeuszem, któremu w życiu zawirowało, więc znów okazał się wolny. Biznesowo Tadeuszowi powiodło się lepiej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać, był prezesem potężnej firmy, o której słyszał każdy.

Pozostało 87% artykułu

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków