"Chciałam oficjalnie poinformować, że nie będę kandydować w wyborach do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej" - zapowiedziała Iwona Hartwich.

Powodem jest niższe, niż jej zapowiadano, miejsce na liście KO w Toruniu. "Cała sytuacja jest dla mnie bardzo przykra i czuję się oszukana" - zaznaczyła.

W rozmowie z Polsat News dodała dziś, że negocjowała z Tomaszem Lenzem drugie miejsce na liście, ale ostatecznie zgodziła się na trzecie. - Zadzwoniłam w lipcu z pytaniem, czy coś się zmieniło z porównaniu z czerwcem. Pan Lenz odpowiedział, że zmienił się tylko miesiąc - relacjonuje.

Inaczej sprawę przedstawia szef regionu kujawsko-pomorskiego Platformy Obywatelskiej. - Iwona Hartwich nie została przesunięta na liście. W pierwszej piątce musi być miejsce dla Grudziądza i Włocławka, otrzymali je poseł Tomasz Szymański i była posłanka Domicela Kopaczewska. Muszą być też minimum dwie panie, w tym na piątym miejscu samorządowiec - jest więc Barbara Zalewska, zgłoszona przez ZNP - powiedział Lenz w rozmowie z WP.pl.

- Iwona twierdzi, że miała obiecaną trójkę, a może bardziej jej chciała? Nie komentuję tego, bo się znamy i ją szanuję. Jednak dziwię się jej, bo w tym okręgu jest dla nas sześć mandatów. Nic, tylko robić kampanię. Ale jak ktoś myśli tylko o sobie, a nie o odsunięciu PiS od władzy, to szkoda - dodał.