W spotkaniu Wisły z Jagiellonią bardzo trudno było wskazać faworyta. Przez lata był nim zespół Białej Gwiazdy, który bił się o mistrzostwo Polski. Wtedy dużo gorszy skład miała Jagiellonia. Wszystko się jednak pozmieniało. Przed tą rundą celem zespołu z Białegostoku był awans do europejskich pucharów, dla krakowian celem samym w sobie jest utrzymanie.
Wisła nie jest typowym zespołem z ligowych nizin. Przeprowadzone w Krakowie transfery pokazują, że poza granicami naszego kraju, Biała Gwiazda cieszy się większą marką niż wskazywałoby na to miejsce w tabeli. Klub wzmocnili izraelski napastnik Austrii Wiedeń - Alon Turgeman oraz aktualny reprezentant Kazachstanu z przeszłością w lidze belgijskiej, Gieorgij Żukow.
Od pierwszych minut krakowianie rzucili się na swoich rywali i wyraźnie ich przygnietli. Pierwszą groźną sytuację stworzył Żukow, który minimalnie niecelnie uderzył z dystansu. Na tę akcję gospodarzy odpowiedział były zawodnik Wisły, Jesus Imaz. Uderzył zza pola karnego, a piłka po rykoszecie wyszła na rzut rożny.
W 12. minucie wydawało się, że Wisła może przeprowadzić idealną kontrę, gdy Jakub Błaszczykowski, Kamil Wojtkowski i Alon Turgeman popędzili na bramkę rywala. Obok nich było tylko dwóch obrońców Jagiellonii. Ostatni z wymienionych trafił jednak wprost w Dejana Iliewa. Kolejne minuty pokazały, że obrona gospodarzy nie jest monolitem, ale na ich szczęście Jagiellonia nie była dość konkretna - relacjonuje Onet.
W 28. minucie Wisła przeprowadziła akcję marzeń, jak za najlepszych lat. Łukasz Burliga na dużej szybkości zgrał piłkę na prawo do Turgemana. Ten wręcz ze stoickim spokojem zwiódł balansem ciała obrońcę rywali, wyczekał bramkarza i uderzył zabójczo skutecznie po długim rogu.