Rynek VC łaknie doświadczonych inwestorów z zagranicy

Fundusze wysokiego ryzyka nie mogą narzekać na brak dostępu do kapitału, głównie dzięki rządowemu wsparciu. Mimo to nasz sektor venture capital wciąż kuleje. Problemem jest m.in. brak jakościowych przedsięwzięć po stronie startupów.

Publikacja: 30.07.2019 10:00

Rynek VC łaknie doświadczonych inwestorów z zagranicy

Foto: Adobe Stock

Nawet najlepszy pomysł potrzebuje wsparcia kapitału, aby mógł się rozwijać. Same pieniądze jednak nie wystarczą, żeby zbudować od podstaw coś trwałego i dobrze prosperującego w zmieniających się warunkach rynkowych. Nie jest tajemnicą, że większość startupów upada. Wbrew pozorom nie jest to kwestia wynikająca wyłącznie z braku kompetencji twórców, a w znaczniej mierze z nastawienia instytucji finansujących ich rozwój. Eksperci wskazują, że samo zainwestowanie pieniędzy, nawet ogromnych kwot, i sprawdzanie comiesięcznych raportów, to jednak za mało, aby nowy projekt miał dużą szansę na sukces.

Łukasz Blichewicz z Grupy Assay wskazuje, że osoby, które do tej pory nie miały wiele wspólnego z prowadzeniem biznesu, potrzebują bowiem, oprócz kapitału, szeroko pojętego wsparcia. I tu pojawia się hasło: smart money.

Raczkujący rynek

– Smart money, mówiąc w skrócie, to pieniądze, za którymi stoją dodatkowe, pozafinansowe korzyści. Jakie one będą, zależy już tylko od poszczególnych inwestorów – tłumaczy Blichewicz. Chodzi m.in. o dostępność i doradztwo ekspertów funduszu, wsparcie kontaktami biznesowymi i zapewnienie dostępu startupowi do zasobów firmy, przy jednoczesnym pozostawieniu twórcom sporej swobody działania.

Smart money wymagają jednak istnienia doświadczonych, działających globalnie funduszy. A tych w Polsce brakuje. Inwestorzy, którzy obecnie są napędem startupowego ekosystemu w naszym kraju, nie mogą się też poszczycić specjalnie licznymi przykładami lokowania kapitału w młode, innowacyjne spółki. W dużej mierze to efekt tego, iż rodzimy rynek inwestycji wysokiego ryzyka (VC) wciąż raczkuje. – Mimo ogromnego wsparcia ze strony publicznej polski sektor venture capital wciąż jest na etapie rozwoju. Według raportu fundacji Startup Poland funkcjonuje tu jedynie 130 funduszy, które zainwestowały kwotę 209 mln euro. Dla porównania w całej Europie w 2018 r. zainwestowano ponad 20 mld euro – wskazuje Patrycja Panasiuk, dyrektor biura innowacji w PKN Orlen.

Jak wskazuje raport Invest Europe, wartość inwestycji dokonanych przez polskie fundusze VC w 2018 r. stanowi tylko 0,006 proc. polskiego PKB, co stawia nas na dalekim 22. miejscu w Europie. – Dodatkowo większość z tych środków pochodzi z pieniędzy publicznych zainwestowanych za pośrednictwem KFK, PARP i NCBiR. Podobnie jest w przypadku funduszy korporacyjnych CVC. Jest ich dosłownie kilka i w dużej mierze są również związane z pieniędzmi publicznymi, jak np. EEC Magneta założony przez Tauron we współpracy z PFR i NCBR czy też fundusz VC założony przez PKO BP – wylicza Agnieszka Ambrożewicz, lider zespołu fuzji i przejęć w Grant Thornton. – Dodatkowo na polskim rynku funkcjonują głównie tzw. mikro i nanofundusze VC, które ze względu na niski poziom aktywów, nie mają możliwości uczestniczenia w kolejnych rundach inwestycyjnych zgodnie z potrzebami ich spółek portfelowych – kontynuuje. – Zatem pomimo obecności na polskim rynku około 130 funduszy VC, nie są one jeszcze w stanie zaspokoić potrzeb kapitałowych rynku – dodaje Ambrożewicz.

Efekt? Niskie kwoty rund inwestycyjnych: ponad jedna trzecia inwestycji w startupy nie przekroczyła 500 tys. zł. Dla porównania średnia tzw. runda seed (pierwsza, zalążkowa runda inwestycyjna) w Europie to 0,7 mln euro, a w Dolinie Krzemowej – gigantyczne 1,6 mln dol.

Według Patrycji Panasiuk przez to, że na naszym rynku VC dominują głównie podmioty o niewielkiej kapitalizacji, z których większość jest wspierana ze środków publicznych, polskie fundusze nie są w stanie finansować rozwoju swoich firm portfelowych. A to zmusza młodych przedsiębiorców do szukania kapitału poza Polską. Jej zdaniem głównym wyzwaniem polskiego rynku jest zatem zarówno brak kapitału, ale też wiedzy i doświadczenia inwestorów w tym specyficznym i bardzo ryzykownym obszarze.

Kwestia braku pieniędzy zależy jednak od perspektywy. Marcin Szczeciński, kierownik ds. inwestycji kapitałowych Adamedu, przekonuje, że z punktu widzenia założycieli startupów środków nigdy nie będzie dość. – Pamiętajmy, że średnio fundusz inwestuje w co setny czy co pięćdziesiąty analizowany projekt. Nawet jeśli młode firmy rozmawiają z wieloma inwestorami, większość z nich nie uzyska środków. Inwestuje się w najlepsze projekty. Z definicji najlepsze – to nie wszystkie – mówi Szczeciński. I zauważa, że po stronie inwestorów nie można narzekać na brak dostępu do kapitału. – To w olbrzymim stopniu zawdzięczamy interwencji państwa. W mojej ocenie, dziś fundusze mogę bardziej uskarżać się na brak jakościowych przedsięwzięć wpisujących się w ich tezę inwestycyjną niż na niedostępność kapitału, aby je finansować – twierdzi nasz rozmówca.

Potrzebny zagraniczny kapitał

Czy zastrzyk publicznych pieniędzy wystarczy, aby z sukcesem budować ekosystem startupów? Eksperci mają jasny pogląd: nie. Ich zdaniem poza pieniędzmi, sprzyjającymi regulacjami potrzeba także czasu. – Nie możemy oczekiwać, że efekty zostaną osiągnięte natychmiast. To błędne przekonanie, że rzeczywistość można w 100 proc. zadekretować. Dostępność kapitału i korzystne otoczenie regulacyjne same z siebie nie generują światowej klasy projektów, nie tworzą automatycznie kultury sprzyjającej rozwojowi innowacyjnych firm czy know-how, które gdzie indziej budowano przez dekady – wyjaśnia Marcin Szczeciński.

Według niego o tym decyduje szereg innych czynników, m.in. jakość i charakter edukacji, poziom kapitału społecznego czy umiędzynarodowienie zespołów zarówno po stronie startupów, jak i innych uczestników ekosystemu.

Jak zatem można pobudzić inwestycje VC w startupy?

Patrycja Panasiuk uważa, że luki można wypełnić, zachęcając duże zagraniczne fundusze do poszukiwania i inwestowania w Polsce. Ale by osiągnąć ten cel, potrzebna jest aktywna postawa sfery publicznej, polegająca nie tyle na zwiększaniu dostępnego kapitału, ale na wzmacnianiu kultury przedsiębiorczości oraz nieszablonowego myślenia na każdym etapie edukacji. Jej zdaniem ważne jest także unowocześnienie przepisów, które będą sprzyjały zarówno inwestorom, jaki i startupom.

– W tym obszarze już dużo się dzieje. Rząd niedawno przyjął projekt ustawy o prostej spółce akcyjnej, której celem jest ułatwienie funkcjonowania oraz pozyskiwania kapitału startupom – tłumaczy dyrektor biura innowacji w PKN Orlen.

Magda Rucińska, konsultant w zespole fuzji i przejęć w Grant Thornton, również szans upatruje w kieszeniach zagranicznych VC. – Wielkość polskiego rynku – dziewiąta gospodarka w Europie, 23. na świecie – a także wykwalifikowani pracownicy i sprawnie funkcjonujący rynek giełdowy powinny to ułatwiać – mówi ekspertka. – A jednak przebicie się w skali międzynarodowej nie jest proste. Aby zwrócić uwagę na swój projekt, trzeba wykazać się dużą przebojowością i profesjonalnym przygotowaniem – zauważa.

Niektórym się to udaje. Ostatnia transakcja sprzedaży innowacyjnej spółki Wisebase działającej w obszarze handlu detalicznego oraz e-commerce, spółce portfelowej amerykańskiego funduszu The Jordan Company, jest tego potwierdzeniem. – Pamiętajmy, że każda transakcja zagranicznego funduszu w Polsce promuje ten kierunek inwestycji na rynku międzynarodowym – dodaje Rucińska.

Magnesem na inwestorów mogą okazać się publiczne pieniądze, których na nowe, innowacyjne projekty jest pod dostatkiem. Rząd liczy, że pobudzą one sektor VC. Jednak z takim angażowaniem państwa trzeba działać wyjątkowo ostrożnie. Zdaniem Marcina Szczecińskiego „pobudzanie" rozumiane jako zachęcanie lub zmuszanie funduszu VC do inwestycji, która byłaby niezgodna z jego polityką inwestycyjną czy wynikiem ewaluacji danego projektu, byłoby złym pomysłem. – W ten sposób sami prosilibyśmy się o porażki – przestrzega i dodaje – wystarczającą zachętę do inwestycji stanowią środki publiczne, których strumień skierowano do funduszy. W odpowiednim stopniu podnoszą one apetyt na ryzyko – zaznacza kierownik ds. inwestycji kapitałowych Adamedu.

Tłumaczy przy tym, że polski ekosystem powinien zdecydowanie zmierzać w stronę umiędzynarodowienia. – Pojawienie się na szerszą skalę renomowanych zagranicznych VC dałoby istotny zastrzyk know-how. Jednocześnie stanowiłoby to swoisty certyfikat jakości dla ekosystemu i polskich startupów. Obawiam się jednak, że nie ma prostych recept na ich przyciągnięcie – mówi Szczeciński. – Te fundusze mogą inwestować wszędzie i nie mają żadnego sentymentu wobec Polski. Kluczem może być jakość czy unikatowy charakter projektów oferujący potencjał do ponadprzeciętnego zwrotu z inwestycji. O to zaś niełatwo – przyznaje.

Nadzieja w CVC

Eksperci szans upatrują w funduszach CVC. – Mają one do spełnienia ogromną rolę we wspieraniu polskiego ekosystemu startupów. Korporacyjne fundusze venture capital powinny wzmocnić rynek zarówno kapitałowo, jak i poprzez długofalowe wspieranie wzrostu portfelowych startupów – mówi Patrycja Panasiuk.

Jak zauważa, korporacje z reguły przykładają większą wagę do innych wartości niż same zwroty kapitałowe. – Kolejną zaletą dla startupów może być dostęp do unikalnych instalacji, baz danych czy systemów, które mogą stanowić ogromne pole do testowania rozwiązań czy technologii rozwijanych przez startupy – wylicza.

Istotną rolę CVC przypisuje również kierownik ds. inwestycji kapitałowych Adamedu. – Przede wszystkim tam, gdzie fundamentalne znaczenie dla projektu ma ekspertyza i branżowe know-how – przekonuje. – Mam przy tym na myśli sektory przemysłowe. To niekoniecznie są obszary eksplorowane intensywnie przez typowe fundusze VC, szczególnie krajowe – twierdzi nasz rozmówca.

Podkreśla przy tym, że CVC może lepiej rozpoznać wartość rozwiązania, rozumieć uwarunkowania prawne związane z jego wdrożeniem, które przykładowo oznaczają, że najwcześniej produkt trafi na rynek za pięć lat czy dekadę. Na tym nie koniec. Marcin Szczeciński podkreśla, że CVC mogą wnieść wkład w postaci wsparcia procesu badawczo-rozwojowego produktu, stać się pierwszym klientem czy udostępnić swoje kanały sprzedażowe.

– Fundusze korporacyjne bez wątpienia są ważnym uzupełnieniem tego ekosystemu – podsumowuje.

Nawet najlepszy pomysł potrzebuje wsparcia kapitału, aby mógł się rozwijać. Same pieniądze jednak nie wystarczą, żeby zbudować od podstaw coś trwałego i dobrze prosperującego w zmieniających się warunkach rynkowych. Nie jest tajemnicą, że większość startupów upada. Wbrew pozorom nie jest to kwestia wynikająca wyłącznie z braku kompetencji twórców, a w znaczniej mierze z nastawienia instytucji finansujących ich rozwój. Eksperci wskazują, że samo zainwestowanie pieniędzy, nawet ogromnych kwot, i sprawdzanie comiesięcznych raportów, to jednak za mało, aby nowy projekt miał dużą szansę na sukces.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Orzeł Innowacji
W Polsce ciężko zbudować spółkę technologiczną o globalnym zasięgu
Orzeł Innowacji
Szukanie tych, którzy odmienią nasz świat
Orzeł Innowacji
Jak przyspieszyć innowacyjność
Orzeł Innowacji
AI coraz głębiej sięga inwestorom do kieszeni
Orzeł Innowacji
Jak start-upy mogą wyjść z finansowego zakrętu