Zasada, jaka obowiązuje jest prosta, ale dość uciążliwa dla przedsiębiorców. To oni prowadząc na własny rachunek przedsiębiorstwo lub zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody ponoszą odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu, wyrządzoną komukolwiek przez ruch ich firm. Oznacza to, że przedsiębiorcy działają w bardzo szerokim zakresie na zasadzie ryzyka, czyli odpowiadają materialnie za wszystkie szkody, które mają miejsce na ich „podwórku biznesowym". Warto jeszcze wyjaśnić, co prawo uznaje za siły przyrody? Przykłady takich sił znajdziemy w art. 435 Kodeksu cywilnego. To więc m.in. chodzi o parę, gaz, elektryczność, paliwa płynnne. W życiu codziennym zdarza się, że klient spadł ze schodów w supermarkecie i złamał sobie rękę, gość w Spa wszedł do basenu i zaraził się chorobą skórną, przechodzień skaleczył się wybitą szybą w hotelu, czy pasażer firmy przewozowej zniszczył sobie garnitur, siadając na wybrudzonym olejem fotelu. W takich przypadkach, niestety, generalnie odpowiada za powstałe szkody przedsiębiorca.

Nie jest on jednak bezbronny. W szczególnych przypadkach może uwolnić się od odpowiedzialności za wyrządzoną szkodę. Wystarczy, gdy udowodni, że szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Warto więc o tym pamiętać, że jest szansa na rozgrzeszenie przedsiębiorcy i uratowanie jego kasy. Choć nie mniej zawodnym sposobem jest trafne wybranie dobrego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej, które obejmie wszystkie ewentualne zagrożenia. I na takie rozwiązanie najlepiej jest postawić, by spać w miarę spokjnie.

Więcej szczegółów w tekście Mateusza Adamskiego na kolumnie  „Choć deweloper odpowiada za uszkodzony kabel, to jednak nie zapłaci za naprawę".

Zapraszam do lektury także innych artykułów w najnowszym numerze „Biznesu".

Jerzy Kowalski, redaktor prowadzący