Rz: Fiskus coraz chętniej sięga po skargę pauliańską. Wydaje się, że nie jest to dopuszczalne?
Prof. Bogumił Brzeziński: Teza o braku normatywnych podstaw do stosowania przepisu art. 527 i nast. k.c. do należności publicznoprawnych jest oczywiście trafna. Można pytać o to jedynie, co jest przyczyną poglądu odmiennego. Podstawą wydaje się brak obeznania sądów z teoretycznymi podstawami prawa podatkowego, a nawet szerzej – z zasadami budowy systemu podatkowego.
Na to nakładają się inne okoliczności wskazywane w uzasadnieniach wyroków sądów cywilnych, takie chociażby jak istniejąca rzekomo możliwość stosowania art. 527 k.c. do należności publicznoprawnych w drodze... analogii legis. W przeciwieństwie do wykładni językowej analogia legis nie jest narzędziem wykładni, którego można używać kiedy i jak się chce. Dla sędziego Sądu Najwyższego informacja ta nie powinna być szokiem.
Dlaczego się na to godzą?
Sądy cywilne zbyt często zapominają o treści art. 1 k.c., w myśl którego kodeks cywilny reguluje stosunki cywilnoprawne. A przy ustalaniu, co jest stosunkiem cywilnoprawnym, nie należy nadmiernie fantazjować. Wyjaśnieniu sytuacji dobrze posłużyłaby akceptacja oczywistego skądinąd poglądu, że uprawnienie przysługujące państwu w związku z obowiązkiem zapłaty podatku nie jest wierzytelnością w rozumieniu k.c.
Co to oznacza w praktyce?
Że państwo nie może być uznane za wierzyciela. A przecież art. 527 k.c. chroni wierzycieli – i tylko ich. Państwo, rozumiane jako związek publicznoprawny, nie mając praw podmiotowych, nie może też być wierzycielem. Już tylko z tej przyczyny nie jest możliwe zastosowanie skargi pauliańskiej do należności publicznoprawnych.
Pogląd, że prawo cywilne jest „prawem powszechnym", a inne dziedziny prawa dotykające własności (podatki) są czymś w rodzaju leges speciales, został na Zachodzie zarzucony prawie sto lat temu. Polskie sądy, jak widać, do dzisiaj nie mogą się z tym pogodzić. Obniża to poziom dyskursu prawniczego, a nawet szerzej: kultury prawnej w Polsce.
—rozmawiała Aleksandra Tarka