Rz: Zbierane są podpisy w sprawie referendum. Uważa pani, że można jeszcze cofnąć reformę oświaty?
Joanna Kluzik-Rostkowska: Ten wygrywa, kto walczy. Nigdy nie wiadomo, który kamień uruchomi lawinę. Reforma dewastuje system edukacji. Oczywiście szanse, że uda się ją powstrzymać, nie są wielkie. Jednak gdyby miesiąc temu ktoś powiedział mi, że PiS zafunduje sobie tak spektakularną porażkę w Brukseli, nie uwierzyłabym. Polityka jest nieprzewidywalna, uprawiana przez PiS tym bardziej.
Minister Anna Zalewska podaje argument, że Państwo też zignorowaliście głos rodziców w sprawie sześciolatków. Nie było referendum.
Bałamutne tłumaczenie. Skoro uważała kilka lat temu, że głos rodziców ma znaczenie i że referendum jest ważnym instrumentem, powinna szanować to, co robimy w tej chwili. Znacznie łatwiej jest zatrzymać reformę niż naprawiać jej skutki. Właśnie teraz przyszedł moment, w którym do rodziców docierają pierwsze rezultaty zmian proponowanych przez PiS. Zmienia się sieć szkół. To, co dla wielu rodziców jeszcze dwa miesiące temu było abstrakcją, teraz staje się rzeczywistością. Znam rodziców, którzy cieszyli się, że ich dziecko zostanie w szkole podstawowej i nie pójdzie do gimnazjum. Będzie miało kontakt z tymi samymi wychowawcami i nauczycielami, w tym samym budynku, blisko domu. Przeżywają jednak rozczarowanie, bo dowiadują się, że siódma klasa będzie w budynku dotychczasowego gimnazjum z kadrą gimnazjalną. Zmieni się więc jedynie nazewnictwo.
Rozczarowanie czeka też wielu rodziców przyszłych pierwszoklasistów. Trafią bowiem do szkół podstawowych zorganizowanych w budynkach gimnazjów, które nie są przystosowane do potrzeb najmłodszych uczniów. A starszy o dwa lata brat chodzi do szkoły w innej lokalizacji. Trudno będzie pójść dyrektorom szkół na rękę rodzicom, którzy chcą posłać dziecko do szkoły, która obecnie już nie będzie w rejonie. Muszą przyjąć inne dzieci. Dowiedziałam się też, że oblężenie przeżywają prywatne szkoły podstawowe zorganizowane przy obecnych gimnazjach. Okazuje się, że wielu rodziców woli zmienić dzieciom szkołę i do siódmej oraz ósmej klasy chce je posłać do niepublicznej placówki. Znam miejsca w Warszawie, gdzie jest kilku uczniów na jedno miejsce.