Michał Niewiadomski: Kto zatrzyma demolowanie Trójki?

Maj nie jest dobrym miesiącem do organizacji głosowań, elekcja prezydencka nie wypaliła, głosowanie na Listę Przebojów Programu Trzeciego unieważniono. W obu tych przypadkach głównym bohaterem jest Jarosław Kaczyński.

Aktualizacja: 17.05.2020 17:48 Publikacja: 17.05.2020 17:35

Michał Niewiadomski: Kto zatrzyma demolowanie Trójki?

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Notowanie listy Trójki numer 2000, które ma się odbyć za dwa tygodnie, może być nie wielką fetą, a stypą nie tylko tego kultowego, łączącego wiele pokoleń zestawienia muzycznego liczącego przeszło 38 lat, ale całej rozgłośni. Odejście Marka Niedźwieckiego, ikony tej stacji, to symboliczny gwóźdź do trumny. Bez „Niedźwiedzia” nie ma listy i nie ma Trójki.

Trójka usycha od lat. O ile pięć lat temu słuchalność dobijała do 8 proc., to teraz jest najniższa w historii i oscyluje wokół 5 proc. Ale w radiu publicznym, w którym dane było mi pracować przez kilka lat (akurat nie w Trójce), nie najważniejsza była słuchalność, o którą biją się stacje komercyjne, ale jakość, misja, osobowości radiowe. Kolejne dyrekcje, które zmieniały się jak w kalejdoskopie, nie walczyły o jakość tego programu, a o zadowolenie szefostwa radia z ulicy Malczewskiego w Warszawie. Nie brano pod uwagę protestów słuchaczy, którzy Trójkę zaczęli nazywać „Trujką”, a przecież radio robi się dla słuchacza, on jest najważniejszy. Nie prezes z Malczewskiego czy z Nowogrodzkiej.

Po zmianie władzy politycznej na pierwszy rzut idzie zawsze redakcja informacji, później jest publicystyka. Redakcje niezwiązane z polityką mają zazwyczaj więcej spokoju, chyba że polityka pojawi się w muzyce. I tak było w przypadku ostatniego notowania LP3. Nie jest prawdą – jak twierdzi dyrektor Trójki Tomasz Kowalczewski, że nie można głosować na utwór, który jest poza listą. Piosenka Kazika była w zestawie nowości. Po to pojawiają się utwory jako nowości - by na nie głosować. Kto tego nie rozumie, niech nie zajmuje się radiem. Nie chodzi tu przecież o regulamin, który nie został złamany, a o utratę kontroli. Kontroli nad przekazem.

Kazik, który nie po raz pierwszy w swojej twórczości komentuje sytuację polityczną, krytykuje wydarzenia, jakie rozegrały się 10 kwietnia tego roku na warszawskich Powązkach Wojskowych. A przecież dyrektor państwowego radia, jak przystało na obecne czasy, ma kontrolować, czy na antenie nie są emitowane niekontrolowane przekazy uderzające w partię rządzącą. Skoro informacja i publicystyka są pod kontrolą, to i takim razie „wywrotowa” muzyka też musi być. Stąd to całe przedstawienie z unieważnianiem notowania, wywalaniem utworu Kazika z listy i mijanie się z prawdą. A z prawdą jest tak jak z oliwą, zawsze na wierzch wypłynie.

Czytaj także:  Emilewicz: Usunięcie Kazika z Trójki jest skandaliczne 

Smutne to bardzo, bo skoro dyrektor unieważnia głosowanie – bo było nie po jego myśli – to co z kolejnymi wydaniami Listy? Jaką słuchacze mają pewność, że głosowania nie będą teraz manipulowane? Czy wyniki głosowania słuchaczy będą przedstawiane do zatwierdzenia panu dyrektorowi i pani prezes Kamińskiej niczym Komitetowi Centralnemu?

To nie jest dobry rok dla Trójki, w styczniu stacja nie przedłużyła umowy z Dariuszem Rosiakiem, autorem doskonałego „Raportu o stanie świata”, audycji robionej po mistrzowsku, wpisującej się fantastycznie w misję Polskiego Radia. Później było tylko gorzej: zwolnienie Anny Gacek, a co za tym idzie odejście Gaby Kulki i Janka Młynarskiego i wreszcie Wojciecha Manna – postaci kultowej w tym radiu przez 55 lat. W następstwie tej rezygnacji ze stacji odeszli Jan Chojnacki, Wojciech Bugalski i Paweł Drozd.

Pytanie zawarte w tytule tego komentarza jest oczywiście retoryczne, bo ani dyrektor stacji, ani prezes radia nie zmienią nagle swojej polityki. Nie liczę też na Krzysztofa Czabańskiego – szefa Rady Mediów Narodowych, który przed laty jako prezes Polskiego Radia dał się poznać jako wierny żołnierz PiS-u. Piotr Gliński – obecny minister kultury - mógłby odegrać w tym procesie ważną rolę, ale poza wyrażeniem zbulwersowania decyzją Trójki w sprawie utworu Kazika wolał umyć ręce twierdząc, że „żyjemy w wolnym kraju i minister kultury nie musi się zgadzać ze wszystkimi decyzjami władz publicznego radia”.

Oczywiście audycji Darka Rosiaka można posłuchać w internecie dzięki zrzutce słuchaczy, nową stację w necie rozkręca była szefowa Trójki Magda Jethon. Ale to niestety tylko namiastki tej wspaniałej Trójki, do której słuchania zachęcał głos Wojciecha Manna, który rano przed wieloma laty witał słuchaczy słowami: „dla dorosłych i dla dzieci zaczynamy program trzeci”.

Notowanie listy Trójki numer 2000, które ma się odbyć za dwa tygodnie, może być nie wielką fetą, a stypą nie tylko tego kultowego, łączącego wiele pokoleń zestawienia muzycznego liczącego przeszło 38 lat, ale całej rozgłośni. Odejście Marka Niedźwieckiego, ikony tej stacji, to symboliczny gwóźdź do trumny. Bez „Niedźwiedzia” nie ma listy i nie ma Trójki.

Trójka usycha od lat. O ile pięć lat temu słuchalność dobijała do 8 proc., to teraz jest najniższa w historii i oscyluje wokół 5 proc. Ale w radiu publicznym, w którym dane było mi pracować przez kilka lat (akurat nie w Trójce), nie najważniejsza była słuchalność, o którą biją się stacje komercyjne, ale jakość, misja, osobowości radiowe. Kolejne dyrekcje, które zmieniały się jak w kalejdoskopie, nie walczyły o jakość tego programu, a o zadowolenie szefostwa radia z ulicy Malczewskiego w Warszawie. Nie brano pod uwagę protestów słuchaczy, którzy Trójkę zaczęli nazywać „Trujką”, a przecież radio robi się dla słuchacza, on jest najważniejszy. Nie prezes z Malczewskiego czy z Nowogrodzkiej.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację