Deweloperzy skarżyli się, że mało która spółka będzie mogła sobie pozwolić na prowadzenie drogich rachunków powierniczych, że część małych firm zostanie zmieciona z rynku, że ceny mieszkań pójdą w górę, że klient tego nie wytrzyma. A klient jest najważniejszy...

Aby więc obejść nowe przepisy, deweloperzy naprędce wprowadzali do sprzedaży kolejne inwestycje. Wystarczyło je ogłosić przed 29 kwietnia 2012 r., kiedy to zaczęło obowiązywać nowe prawo, i już nie trzeba było zapewniać klientom ustawowej ochrony w postaci zastrzeżonych rachunków, na które trafiałyby ich pieniądze. Dziś, po sześciu latach, kiedy rachunki są powszechne, wiadomo, że klienci nie tylko wytrzymali i wytrzymują, ale nawet pozwalają deweloperom bić kolejne rekordy sprzedaży. Czują się bardziej bezpieczni. A przecież historia rynku deweloperskiego nie pozostawiała złudzeń, że kupujący nowe mieszkania bezwzględnie wymagają ochrony.

Upadały giganty, pozostawiając na placu budowy szkielety bloków i zrozpaczonych klientów, którzy tracili oszczędności życia albo zadłużali się na mieszkania, który nigdy nie dostali. Jedną z najgłośniejszych była historia krakowskiego dewelopera, który przez lata zapracował sobie na opinię solidnej, uczciwej, dotrzymującej terminów firmy. Inwestująca z rozmachem spółka nie poradziła sobie jednak, gdy przyszedł kryzys. Za fatalne decyzje zapłacili klienci.

Nowelizację ustawy deweloperskiej planuje UOKiK. Urząd chciał likwidacji otwartych rachunków powierniczych, które nie chronią klientów tak jak zamknięte. Branża powiedziała „nie". Nowym pomysłem jest fundusz gwarancyjny, do którego składki mieliby wpłacać wszyscy deweloperzy. W razie bankructwa firmy jej klienci nie zostaliby na lodzie. Deweloperzy przekonują, że obowiązkowe składki doprowadzą do wzrostu cen mieszkań. Pewnie tak, bo firmy zwykły przerzucać koszty na klientów. Prezes UOKiK zapewnia zaś, że ewentualny wzrost byłby kosmetyczny. A gdyby tak zapytać klientów, którzy stracili majątek, kupując lokal, którego nigdy nie odebrali, czy woleliby zapłacić więcej i mieć mieszkanie? Odpowiedź znamy chyba wszyscy.