Pośrednie straty medyczne związane z pandemią

Pośrednie skutki zdrowotne pandemii w Polsce, podobnie jak ekonomiczne, będą widoczne długo po jej ustąpieniu i nie zawsze wynikają z sytuacji epidemiologicznej, ale z obawy przed zarazą zarówno chorych jak i personelu medycznego.

Publikacja: 03.06.2020 19:39

Pośrednie straty medyczne związane z pandemią

Foto: AFP

W czasie epidemii wszystko podporządkowane jest jednemu celowi, którym jest wygaszenie ogniska. Powoduje to przerzucenie sił i środków na główny front walki. Trudno jednak oczekiwać, aby w tym czasie ludzie przestali chorować na inne choroby. Można zakazać pracy, podróżowania, spotykania się z ludźmi, chodzenia na spacer, na mszę, do teatru czy do restauracji, ale nie może zakazać chorowania. Jeśli ze strachu społeczeństwo ograniczy wizyty w placówkach medycznych, to choroby i tak będą się pojawiać, zaostrzać lub nasilać. Chorzy mają teraz utrudniony dostęp do lekarzy i do badań diagnostycznych. Spowoduje to natychmiastowe lub odległe problemy zdrowotne. Będą one szczególnie dotkliwe w kraju, który od dawna nie zaspokajał potrzeb medycznych. Wydłużą się długie kolejki do specjalistów, na zabiegi i badania. Część chorych umrze, pośrednio za sprawą epidemii koronawirusa powodującej opóźnienia diagnostyczno-terapeutyczne.

Wiele chorób wymaga natychmiastowych działań. U chorych z zawałem serca liczą się godziny, a teraz na wyniki testów genetycznych można czekać kilka dni. Nie tylko osoby na kwarantannie, gorączkujące lub kaszlące mają odwlekane interwencje kardiologiczne. Na zakażenie koronawirusem umiera kilka procent chorych a zawał serca to główna przyczyna zgonu. Podobnie jest z kwalifikacją do operacji chirurgicznych w trybie pilnym. Zwykle nie znamy przyczyn przeziębienia i bagatelizujemy je. W czasie epidemii wszelkie objawy infekcji traktowane są jako zagrożenie i zlecane są badania wirusologiczne. Czekając na wynik testu, ryzykuje się życie chorego. Alternatywą jest wykonanie zabiegu stosując procedury sanitarne jak u chorych zakażonych. Zwiększa to jednak koszt operacji i jest mniej komfortowe dla personelu. Epidemia będzie sprawdzianem rekomendacji medycznych. Jeśli były prawdziwe, to część chorych umrze lub poniesie uszczerbek na zdrowiu z powodu opóźnień spowodowanych utrudnionym kontaktem ze służbą zdrowia, ale być może niektóre były podyktowana chęcią zysku.

Zapalenia płuc to ważna przyczyną zgonu u osób w podeszłym wieku. Decydujące znaczenie rokownicze w tych przypadkach ma szybkie zastosowanie antybiotykoterapii. W obawie przed zakażeniem koronawirusem pacjenci i ich rodziny odwlekają decyzję udania się do placówek służby zdrowia, a gdy w końcu to zrobią okaże się, że chorzy gorączkujący, z kaszlem i dusznością nie będą przyjęci w poradni i kierowani są do Sanepidu, który nie leczy chorych a jedynie wydaje decyzje administracyjne. Natomiast w szpitalu zakaźnym, zanim otrzymają odpowiednie leczenie, będą czekać 1-2 dni na ujemny wynik testu. Strach przed koronarowirusem chorych i personelu medycznego spowoduje zatem śmierć chorych, których można było uratować.

Szczególnie dotkliwe będą skutki epidemii w chorobach nowotworowych. Wielu pacjentów rezygnuje dziś z diagnostyki, odmawia pójścia do szpitala w obawie przed zakażeniem. Może to spowodować uogólnienie procesu nowotworowego i uniemożliwić skuteczne leczenie. Nie można bagatelizować dyskretnych objawów nowotworowych, jak brak apetytu czy chudniecie i zbyt późno zgłaszać się do lekarza. Ograniczenie badań przesiewowych, czekanie z wizytą na pogorszenie, rozpoczynanie oceny chorych od tele-konsultacji spowoduje u części chorych rozsiew choroby. Zmniejszyła się także dostępność do badań, które wiążą się ze zwiększonym ryzykiem zakażenia. Należy do nich bronchoskopia niezbędna w diagnostyce raka płuca. Podobnie jest z badaniami laryngologicznymi czy gastroskopowymi. Personel medyczny dla własnego bezpieczeństwa może ograniczać ich wykonywanie, z poważnymi konsekwencjami dla chorych nowotworowych. Rak nie poczeka na ustąpienie epidemii, ale konsekwencje będą widoczne dopiero po miesiącach. Zachowanie działalności w onkologii powinno być priorytetem, równie ważnym co walka z wirusem.

Trudności mają chorzy na ostre infekcje lub zaostrzenie przewlekłych chorób układu oddechowego. Są bowiem traktowani jak „trędowaci” i mają ograniczony dostęp do służby zdrowia, gdyż kaszel, duszność i gorączka powodują podejrzenie COVID-19 i niemożność skorzystania z pomocy medycznej ambulatoryjnej lub szpitalnej, w sektorze publicznym i prywatnym. Dochodzi do dyskryminacji chorych z tytułu określonych objawów a nie realnego zagrożenia. Muszą oni liczyć głównie na swój układ odpornościowy, ale w podeszłym wieku i przy chorobach współistniejących może on nie podołać.

Zawieszono całkowicie wykonywanie spirometrii, trudniej o wziernikowanie, ultrasonografie czy 24godzinny pomiar EKG lub ciśnienia. Niezrozumiałe jest ograniczenie świadczeń rehabilitacyjnych odgrywających kluczową rolę w wielu chorobach. Nawet jeśli opóźnienia diagnostyczne czy brak rehabilitacji nie spowodują zgonu to mogą prowadzić do uszczerbku na zdrowiu. Wiele ograniczeń jest merytorycznie, ekonomicznie i etycznie nieuzasadnionych. Strach powoduje jednak przyzwolenie na działania szkodzące chorym. Resort zdrowia i NFZ powinny przeciwdziałać szkodliwemu zamrażaniu działalności służby zdrowia podczas epidemii. Pośrednie skutki zdrowotne pandemii w Polsce, podobnie jak ekonomiczne, będą widoczne długo po jej ustąpieniu i nie zawsze wynikają z sytuacji epidemiologicznej, ale z obawy przed zarazą zarówno chorych jak i personelu medycznego. W pierwszym przypadku pomocne są media uświadamiające społeczeństwu potrzeby i zagrożenia zdrowotne, a w drugim niezbędne są aktywne działania decydentów i organizatorów służby zdrowia.

 

W czasie epidemii wszystko podporządkowane jest jednemu celowi, którym jest wygaszenie ogniska. Powoduje to przerzucenie sił i środków na główny front walki. Trudno jednak oczekiwać, aby w tym czasie ludzie przestali chorować na inne choroby. Można zakazać pracy, podróżowania, spotykania się z ludźmi, chodzenia na spacer, na mszę, do teatru czy do restauracji, ale nie może zakazać chorowania. Jeśli ze strachu społeczeństwo ograniczy wizyty w placówkach medycznych, to choroby i tak będą się pojawiać, zaostrzać lub nasilać. Chorzy mają teraz utrudniony dostęp do lekarzy i do badań diagnostycznych. Spowoduje to natychmiastowe lub odległe problemy zdrowotne. Będą one szczególnie dotkliwe w kraju, który od dawna nie zaspokajał potrzeb medycznych. Wydłużą się długie kolejki do specjalistów, na zabiegi i badania. Część chorych umrze, pośrednio za sprawą epidemii koronawirusa powodującej opóźnienia diagnostyczno-terapeutyczne.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po” także od położnej. Izabela Leszczyna zapowiada zmiany
Diagnostyka i terapie
Zaświeć się na niebiesko – jest Światowy Dzień Świadomości Autyzmu
Diagnostyka i terapie
Naukowcy: Metformina odchudza, bo organizm myśli, że ćwiczy
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po”: co po wecie prezydenta może zrobić ministra Leszczyna?
zdrowie
Rośnie liczba niezaszczepionych dzieci. Pokazujemy, gdzie odmawia się szczepień