Do dziś komisja do spraw reprywatyzacji nieruchomości warszawskich wpisała ostrzeżenia w prawie 300 księgach wieczystych stołecznych nieruchomości (dotąd wykreślono 21 z nich). W taki oto sposób zabezpieczone zostały budynki czy działki, których proces zwrotowy mógł budzić wątpliwości (bo np. brał w nich udział do niedawna przebywający w areszcie adwokat – specjalista od szybkiego prowadzenia nieruchomościowych postępowań). Zmasowane wpisy odbijają się jednak już od miesięcy czkawką niektórym deweloperom, którzy chcą legalnie budować na zwróconych gruntach, a z procesem reprywatyzacji nie mieli nic wspólnego.
Czytaj także: Komisja Jakiego: Warszawa straciła 21,5 mld zł
Reprywatyzacja: Sukces Jakiego przerodził się w problem
Hurtowe ostrzeżenia
Nieoficjalnie mówi się, że komisyjny wpis otrzymała niemalże każda nieruchomość w Warszawie, która miała jakikolwiek związek z głównymi bohaterami afery reprywatyzacyjnej – niezależnie od tego, czy później trafiła do obrotu. W taki właśnie sposób ostrzeżenia o podjęciu czynności sprawdzających widnieją pod adresami, na których prowadzone są dziś inwestycje deweloperskie. Przykład? Opisywana już przez „Rzeczpospolitą" budowa Grupo Lar na Grójeckiej 216. Deweloper ten nabył działkę w 2015 r. m.in. od Janusza P. i adwokata Roberta N. (w poniedziałek prokuratura skierowała przeciwko nim akty oskarżenia).
– O jej zakup rywalizowaliśmy z drugim znanym międzynarodowym deweloperem. Przygotowany przez kancelarię prawną audyt nieruchomości wskazywał na całkowitą pewność stanu prawnego. O żadnych nieprawidłowościach nic nie wiedzieliśmy i do dzisiaj nie wiemy. Co więcej, ufaliśmy zapisom zawartym w księdze wieczystej, która nie budziła zastrzeżeń – wskazywał „Rz" Janusz Kraszewski, dyrektor generalny Grupo Lar.