Roman S. (dane zmienione) żądał od małżeństwa R. zwrotu 82 tys. zł wydatków, które poniósł na działkę letniskową.

S. chciał ją kupić od serdecznego przyjaciela, ale nie zdążył, ponieważ ten zmarł. Przed śmiercią jednak zawarł z nim umowę przedwstępną. Roman S. zwrócił się następnie do jego spadkobierców, czyli małżonków R., by zawarli z nim umowę finalną przenoszącą własność. Ci odmówili.

Wówczas zażądał zwrotu poniesionych nakładów. Gdy spotkał się z odmową, wniósł pozew do sądu okręgowego. Ten ustalił, że Roman S. miał ustną umowę ze swoim nieżyjącym przyjacielem. Na jej podstawie postawił na jego działce domek letniskowy, wiatę z sauną, wędzarnię z grillem, wiatę gospodarczą oraz ogrodzenie z żerdzi, studnię, turbinę wiatrową. Problemy pojawiły się po śmierci przyjaciela, kiedy działkę odziedziczyli jego żona i dzieci. Okazało się też, że domek został postawiony jako samowola budowlana. Żona nieżyjącego już przyjaciela Romana S. zgłosiła ten fakt do nadzoru budowlanego. Konflikt na tym tle narastał. Aż Roman S. zażądał zwrotu pieniędzy. Nic jednak nie wskórał w sądzie.

Zdaniem sądu okręgowego umowa łącząca strony, w ramach której Roman S. otrzymał zgodę na korzystanie z części działki, była umową nienazwaną. Jej cechy nie odpowiadały bowiem żadnej z umów o zbliżonym charakterze uregulowanych w przepisach.

Oznacza to, że Roman S. był posiadaczem zależnym. Nakłady czynił zaś w przekonaniu, że robi to we własnym interesie. Niemniej roszczenie o zwrot wartości nakładów było niezasadne i podlegało oddaleniu.