1 stycznia 1995 roku gigantyczna fala zwaliła się na platformę wiertniczą Draupner na Morzu Północnym. Jej niebotyczna wysokość – 25 metrów – została zarejestrowana bez cienia wątpliwości przez wodowskazy i czujniki zainstalowane na platformie. „Noworoczny potwór", który na szczęście nie wyrządził wielkich szkód, był zaskoczeniem dla załogi, ponieważ pojawił się znikąd – pogoda była dobra, a morze niewzburzone.
Ocean bije rekordy
Kolejny rekordowy wynik zanotowano w grudniu 2007 roku na północnym Atlantyku – zmierzona przez automatyczną boję fala miała wysokość 18,275 metra. Następny szokujący pomiar odnotowano także w grudniu – w 2016 roku, gdy szalał huragan Barbara – automatyczna boja zarejestrowała w rejonie Islandii falę, która osiągnęła wysokość 19 metrów.
– Pokazuje to, jak bardzo potrzebne jest prowadzenie oceanicznych obserwacji i wydawanie prognoz meteorologicznych dla całego sektora przemysłu morskiego, załóg statków, pasażerów promów na uczęszczanych szlakach – stwierdził Zhang Wenjian z Międzynarodowej Organizacji Meteorologicznej (International Meteorological Organization – IMO), która oficjalnie zatwierdza tego rodzaju rekordy. IMO korzysta z rozległej sieci obserwatoriów rozmieszczonych na całym globie oraz z systemu boi zakotwiczonych na różnych akwenach i dryfujących swobodnie.
Choć organizacja oficjalnie zatwierdza tylko pomiary dokonane przez automatyczne boje, rejestruje także obserwacje przekazywane przez kapitanów. Właśnie taki sygnał przekazał jeden ze statków znajdujących się na północnym Atlantyku w 2000 roku – zmierzono wówczas górę wodną wysokości 29 metrów.
Aby zrozumieć mechanizm powstawania tego dziwnego zjawiska, naukowcy z uniwersytetów w Oxfordzie i Edynburgu spróbowali wzniecić „falę Draupner" (ochrzczoną tak od nazwy platformy na Morzu Północnym) w warunkach laboratoryjnych.