Nie. Każda poprawna odpowiedź, którą uczeń sformuje, musi być oceniona pozytywnie. I nie ma jednej poprawnej odpowiedzi. Chodzi o to, by to wszystko odpowiednio uargumentował. Oczywiście odpowiedź nie może być wbrew logice.
Jak ósmoklasiści sobie z tym radzą?
Z diagnozy, którą przeprowadziliśmy w grudniu wynika, że w przypadku języka polskiego dość dobrze opanowano umiejętność rozumienia tekstów publicystycznych, raczej na poziomie dosłownym. Dość dobrze radzą sobie też uczniowie ze znajomością związków frazeologicznych. Widzimy jednak, że młodzi ludzie mają problem z tworzeniem wypowiedzi pisemnych. Niepokojącym zjawiskiem jest to, że mają problemy z gramatyką, ortografią i interpunkcją. Nigdy nie było dobrze, ale jest coraz gorzej i cos z tym trzeba zrobić.
Czy w przypadku języka obcego jest podobnie?
Tak. O ile dość dobrze uczniowie radzą sobie z rozumieniem tekstu czytanego i słuchanego, z wyrażeniami potrzebnymi w codziennej komunikacji, o tyle zapisanie wyrażenia, nawet bardzo prostego, w poprawny sposób, sprawia im kłopoty. Mają także kłopot z gramatyką, precyzją językową – nawet w zakresie podstawowych struktur i wyrażeń.
A matematyka?
Widzimy kulejącą sprawność rachunkową. Dzieci mają problem z wykonywaniem prostych rachunków w głowie albo pisemnie. Bez kalkulatora część uczniów w ogóle sobie nie radzi.
Co to znaczy proste rachunki? Nie znają tabliczki mnożenia?
Znajomości tabliczki mnożenia nie sprawdzamy, choć to element wielu zadań arytmetycznych. Ale z wyliczaniem procentów często sobie nie radzą. Kolejność wykonywania działań kuleje nawet na maturze, o wcześniejszych egzaminach nie wspominając. Bywa, ze uczeń radzi sobie ze skomplikowanymi funkcjami, ale polega na najprostszych rachunkach. Nie wie albo zapomina, że nie dodaje się przed mnożeniem.
Z drugiej strony mamy dostęp do narzędzi i czy naprawdę ma sens uczenia się tego wszystkiego na pamięć. Może lepiej skupić się na umiejętności korzystania z tego, co oferuje nam rozwój technologii.
Tyle opinii, ile osób. Dla mnie wizja, że moje funkcjonowanie jest uzależnione od tego, czy mam dostęp do Internetu i „mózg zewnętrzny” w postaci telefonu, jest wizją przerażającą. Bo ja rozumiem, ze nie muszę wszystkiego pamiętać, a Internet jest po to, by mnie wspomóc. Ale czym innym jest informacja, a czym innym wiedza. Wiedza jest informacja, którą ja przetworzyłem, przesiałem przez swoje doświadczenia, wiedzę i poglądy. Nie wyobrażam sobie, że na kalkulatorze trzeba obliczyć, ile trzeba wydać reszty. A takie problemy są.
Uczelnie od lat narzekają, ze absolwenci szkół średnich są coraz gorzej przygotowani do studiów. Czy, pana zdaniem, po tej reformie to się zmieni?
Trzeba mieć świadomość, że to trochę nostalgia za latami 80., 90. ubiegłego wieku, kiedy studiowało ok. 7 proc. populacji. Dziś jest to bodajże 50 proc. Gdyby wówczas studiowała połowa społeczeństwa, efekt byłby podobny.
A może matura jest za łatwa?
Moim zdaniem nie. Co do zasady uczelnie rekrutują na podstawie wyników na poziomie rozszerzonym. I bardzo dobrze, bo matura na poziomie podstawowym nie powinna w ogóle mieć wartości rekrutacyjnej. A matura na poziomie rozszerzonym naprawdę jest trudna. Niedowiarków zapraszam do przejrzenia arkuszy egzaminacyjnych.