Wszystkie wolty i zakręty Muńka Staszczyka

Muniek wydał autobiografię i solowy album. Do koncertowania wróci, gdy skończy rehabilitację po wylewie.

Aktualizacja: 14.10.2019 20:58 Publikacja: 14.10.2019 18:32

Foto: materiały prasowe

„Leżę w londyńskim Charing Cross Hospital na Fullham. Przeżyłem rozległy wylewWszystko wydarzyło się 12 lipca po koncercie Boba Dylana w Hyde Parku. (...) Dylan. Hyde Park. Londyn. I mój wylew. Historia zatacza koło. Trzydzieści lat temu, równo w lipcu 1989 r. przyjechałem do Londynu po raz pierwszy. Żeby zarobić na dorosłe życie, napisać »Warszawę« i zostać gwiazdą rocka. Dziś w szpitalu dziękuję Bogu, że żyję i jestem tutaj, obecny na tej planecie. To wielki dar. (...) Kochani, trzymajcie za mnie kciuki. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze gdzieś na koncertach" – napisał Muniek w postscriptum do autobiograficznego „Kinga!", wywiadu rzeki przeprowadzonego przez Rafała Księżyka.

Zajęty rehabilitacją, medialnie się nie udziela, ale w książce opowiada o nurtujących go ostatnio kwestiach i przypomina muzyczną drogę.

„Nie bałem się odważnych decyzji, mam to po mamie – mówi. – Stąd wszystkie wolty. Pierwsza to rozpad składu z lat osiemdziesiątych i rozpoczęcie wszystkiego na nowo w zespole z Jankiem Benedkiem. Druga wolta to pożegnanie z Benedkiem i postawienie na zespół. A trzecią woltę wykonuję teraz. Zostawiłem zespół, zagrałem akustyczną trasę, przekonałem się, że można żyć w większej wolności, i nagrywam nową płytę (...). Nabrałem dystansu do różnych postaw i koniunktur, wiem, że nie tylko pieniądz liczy się. Mam swoich oldskulowych bohaterów. Gombrowicz, Dylan, Marley, The Clash, Brylewski".

Muniek ujawnia też kulisy decyzji o zawieszeniu T.Love, którą zakomunikował w 2015 r., dwa lata przed rozstaniem z muzykami. Nie wszyscy potraktowali tę zapowiedź poważnie, a gdy dotrzymał słowa, wylały się żale, bo każdy zespół to nie tylko muzyka, ale i miejsce pracy, sława i pieniądze.

Porządkowanie życia

Na ostatnią trasę złożyło się 87 koncertów. „Czułem się strasznie samotny, ale nie było we mnie złości do chłopaków. Problem polegał na tym, że wszyscy chcieli jeszcze wycisnąć zespół jak cytrynę". W Warszawie sprzedały się bilety na trzy koncerty w Stodole, czyli można było zapełnić Torwar. „Ostatnie pół roku to była gehenna" – mówił Staszczyk.

Jeszcze przed wylewem postanowił uporządkować swoje życie: „Jestem bardziej obecny tu i teraz. Rok spędziłem bez picia (...). Jak się spotykam z kumplami, piję alkohol bez ostrych sytuacji".

Powraca kwestia zakrętów w małżeństwie i pychy, której wyrazem było to, że pomimo zdrad życie z nim miało być dla żony sporą atrakcją, bo przecież jest fajny. Dwa razy wystawiała mu walizki za drzwi, ale kiedy chciał się wyprowadzić do małego mieszkania na Żoliborzu, usłyszał od niej: „Nigdzie się nie wyprowadzisz, będziesz mieszkał tutaj. Niósł swój krzyż".

I nieśliśmy krzyże oboje – komentuje. O tym jest piosenka „Dzieje grzechu".

Opisuje swoją terapię oraz pogłębienie religijności. „Próbowałem, miałem duchową ścieżkę, ale nie wiedziałem, czy to moje nienasycenie domaga się seksu czy Boga. W jednym ręku chciałem trzymać różaniec, a w drugim prezerwatywę. Poważne rozdwojenie jaźni. Aż wreszcie się ze sobą zaprzyjaźniłem, nauczyłem się funkcjonować bardziej na uśmiechu. Wiadomo, każdy ma swoje demony, pragnienia. Potrafię teraz patrzeć na nie z dystansem".

Deklaruje się jako „człowiek środka". Podkreśla: „Nie jestem maczo. Patriarchatu nigdy nie popierałem. Nie lubię jednak wykrzywień ideologicznych, czy to w Kościele, czy w LGBT".

Ważny wątek książki stanowią spotkania z artystami. Marek Nowakowski powiedział Muńkowi: „Ty to lubisz te TVN-y, te konfiturki. Ale pamiętaj, skąd jesteś, prawdziwy bądź". Stąd pewnie tytuł płyty „Syn miasta". Wspomina przyjaźń z Janem Nowickim, który grał w ulubionym filmie Muńka „Sanatorium pod klepsydrą". Nowicki zwykł mawiać: „Aktor to p...a, ciota. Mizdrzy się. Muzyk też ch..., ale już lepszy od aktora. Nie lubię aktorów. Pisarz to jest ktoś". Czytamy o spotkaniach z Jackiem Kaczmarskim, Krzysztofem Zanussim („Ja, proszę pana, jestem sztywniak. Krawaciarz. Garniturowiec") i o tym, jak komunikują się z Kazikiem Staszewskim.

Od bluesa do walczyka

Nowa płyta jest dobra i zróżnicowana. Mądrym posunięciem było powierzenie zadań kompozytorskich Jurkowi Zagórskiemu, znanemu z płyt Fisza i Emade oraz Natalii Przybysz. Zdecydowanie wybija się blues Zagórskiego o przewrotnym tytule: „Ta piosenka nie jest dla ciebie" z frapującym tekstem: „Ku chwale Boga pulsuje ziemia/Moje nałogi zeszły do podziemia/ O czym tu śpiewać, gdy nic się nie wie? Kobieto, ta piosenka nie jest dla ciebie/ O, daj mi rymy teraz, miejski poeto/ Nowe jak głos Jeszuy z Nazaretu/ O, daj mi świeże oczy, królu ulicy/ Które oddałem w łożu mojej nałożnicy".

Połączeniem bluesa i r'n'b jest autobiograficzny „Ołów" o „rzeźbieniu w chaosie", egoizmie, kłamstwie, a także z polityczną deklaracją: „Ja kocham ten zafajdany chodnik/ A Ku Klux Klan nie musi tutaj rządzić".

W książce Muniek zastrzega się, że nie jest erudytą, ale w piosence „Wszyscy umarli" utrzymanej w klimacie The White Stripe, jak na bywalca teatrów przystało, śpiewa: „Oglądam świat w rozpaczy szalony/ Jak mrok Otella i chustka Desdemony" oraz refrenem „Wszyscy umarli/ na jednej scenie/ Makbet i Hamlet/ To przeznaczenie".

Spełnił też swoje marzenie i zaśpiewał „Krajobraz z wilgą i ludzie" Marka Grechuty do pięknego wiersza Tadeusza Nowaka w jazzującej aranżacji. Blisko klimatu T.Love, choć w stylistyce zimnej fali, utrzymana jest „Edith Piaf" o potrzebie niezależności artystów i polskości. Mocno brzmi refren: „Na parkiecie królują twarde poglądy/ Wolisz czyste wakacje czy brudne rządy". Folkowe „Zakurzone tynki w Petersburgu" zainspirowane są wizytą w Rosji i moskiewskim spektaklem „Mistrz i Małgorzata". A pierwszy przebój z płyty – „Polę" – skomponował Dawid Podsiadło, na którego koncercie Muniek śpiewał gościnnie „Boga".

Najbardziej popowy charakter mają „Szwy" o życiu między prawdą a kłamstwem i o takim rozdarciu są dwie finałowe piosenki. „Bo życie jest..." skomponował Wojciech Waglewski, a tekst Muńka nawiązuje do księgi Koheleta. Opowiada o miłości, która nie jest uczuciowym rollercoasterem, tylko dawaniem siebie.

Ostatnią piosenką jest walczyk z udziałem miejskiej orkiestry. To „Kłamstwo", na którym oparte jest życie publiczne, małżeńskie, strategie biznesowe, moda na ekologię i bycie fit. Kłamstwo tak powszechne, że niewykrywalne.

„Leżę w londyńskim Charing Cross Hospital na Fullham. Przeżyłem rozległy wylewWszystko wydarzyło się 12 lipca po koncercie Boba Dylana w Hyde Parku. (...) Dylan. Hyde Park. Londyn. I mój wylew. Historia zatacza koło. Trzydzieści lat temu, równo w lipcu 1989 r. przyjechałem do Londynu po raz pierwszy. Żeby zarobić na dorosłe życie, napisać »Warszawę« i zostać gwiazdą rocka. Dziś w szpitalu dziękuję Bogu, że żyję i jestem tutaj, obecny na tej planecie. To wielki dar. (...) Kochani, trzymajcie za mnie kciuki. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze gdzieś na koncertach" – napisał Muniek w postscriptum do autobiograficznego „Kinga!", wywiadu rzeki przeprowadzonego przez Rafała Księżyka.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”