Zarazić Covid-19 można nawet przy bezobjawowej infekcji

Nosiciele patogenu, u których jeszcze nie wystąpiły objawy choroby Covid-19, mogą zarażać tak samo jak ciężko chorzy.

Aktualizacja: 19.03.2020 05:41 Publikacja: 18.03.2020 20:14

Poznanie mechanizmu rozprzestrzeniania się koronawirusa SARS CoV-2 wśród ludzi jest kluczem do powst

Poznanie mechanizmu rozprzestrzeniania się koronawirusa SARS CoV-2 wśród ludzi jest kluczem do powstrzymania epidemii

Foto: AFP

W miarę jak na świecie podejmowane są szeroko zakrojone działania mające na celu powstrzymanie pandemii Covid-19, naukowcy zaczynają dopiero poznawać mechanizmy różnych faz rozwoju tej choroby.

Dotychczas uważano, że nosiciele koronawirusa SARS-CoV-2 mogą zarażać zarówno tuż przed, jak i na krótko po wystąpieniu objawów choroby. Oznaczało to, że służby sanitarne poszukiwały tylko tych osób, które miały wstępne objawy Covid-19 lub weszły w etap wychodzenia z choroby. Jednak badania dziewięciu osób, które zaraziły się koronawirusem SARS-CoV-2 w Niemczech, wzbudzają poważny niepokój wirusologów.

Portal medRxiv.org informuje, że w 17 proc. wymazów z wydzieliny nosowej osób, u których jeszcze nie wystąpiły symptomy Covid-19, odkryto koronawirusy SARS-CoV-2. Jeśli chodzi o próbki z gardła i flegmy, groźne patogeny były aż w 83 proc.

Zespół naukowców pod kierownictwem Clemensa Wendtnera, dyrektora chorób zakaźnych i medycyny tropikalnej w monachijskim szpitalu klinicznym Schwabing, odkrył, że w gardłach zarażonych pacjentów, jeszcze w okresie bezobjawowym, namnażały się miliony koronawirusów SARS-CoV-2. Naukowcom udało się odseparować kilka osób, które jako pierwsze w Niemczech zostały uznane za nosicieli koronawirusa SARS-CoV-2. Dzięki temu mogli obserwować proces „rozsiewania” patogenów jeszcze w fazie bezobjawowej.

Przeczytaj także: Opracowano test na koronawirusa. Wynik w 30 minut

Wyniki badań wskazywały, że osoby z bardzo łagodnymi lub bezobjawowymi infekcjami we właściwym przebiegu choroby, co prawda nie „wyrzucają” z siebie takiej ilości wirusów co poważnie chorzy, ale mogą skutecznie zarażać.

Jeśli przechorujesz, nie zarażasz

Niepokój lekarzy wzbudził także fakt, że po ósmym dniu silnego rozwoju choroby, w fazie, kiedy teoretycznie liczba wirusów powinna się radykalnie zmniejszać, naukowcy nadal mogli wykryć RNA koronawirusów w kolejnych wymazach wydzieliny nosowej i gardłowej pacjentów. Na szczęście się okazało, że na tym etapie odkryte pozostałości wirusów już nie mogły zarażać.

– To wskazuje, że przeciwciała wytwarzane przez nasz układ odpornościowy przeciwko SARS-CoV-2 zabijają wirusy wydostające się z komórek – mówi dr Wendtner. Pozostaje po nich ślad RNA, ale sam patogen jest już niegroźny.

– Badanie ujawnia zatem bardzo istotną kwestię: okazuje się, że RNA lub fragmenty wirusa, które znaleziono w waciku lub próbce wymazowej u osoby, która przeszła chorobę, wcale nie oznaczają, że wirus nadal jest „aktywny”, czyli zakaźny – podkreśla prof. Ali Khan, dziekan College of Public Health na University of Nebraska Medical Center w Omaha. – Zła wiadomość jest jednak taka, że kiedy zaczynasz być chory, to już w fazie bezobjawowej lub kiedy poważnie chorujesz, wyrzucasz z siebie mnóstwo wirusów silnie zakaźnych, co tłumaczy, dlaczego Covid-19 tak szybko się rozpowszechnia.

Ale z tej obserwacji rodzi się pewna konkluzja, która może się wydać na pierwszy rzut oka dość radykalna.

– Gwałtowny spadek liczby groźnych patogenów po włączeniu produkcji naszych przeciwciał oznacza, że po ok. dziesięciu dniach choroby prawdopodobnie nie będziesz już zarażać innych ludzi – mówi prof. Khan.

Silny immunologicznie organizm ludzki wydaje się być najlepszym „urządzeniem” do zabijania koronawirusa SARS-CoV-2. Taka osoba, która zwalczyła chorobę, zostaje wyłączona z procesu zakażania innych. Czy zatem przejście przez chorobę – choć jest to twierdzenie z punktu widzenia epidemiologicznego bardzo ryzykowne – jest najskuteczniejszą metodą przerwania łańcucha epidemii i zabezpieczenia się przed tym patogenem na przyszłość?

Szczególnie zajadły patogen

Badania wnoszą nową wiedzę na temat sposobów przekazywania koronawirusów SARS-CoV-2.

Każdego ranka dr Wendtner i członkowie jego zespołu podczas porannego obchodu w monachijskim szpitalu klinicznym pobierali próbki krwi, moczu, kału, wymazów z nosa i gardła zarówno od wspomnianych dziewięciu pacjentów, którzy byli jeszcze w fazie bezobjawowej choroby, jak i u ciężej chorych.

– Razem z naszymi pacjentami uczyliśmy się tego, co się dzieje w ich organizmach. Próbowaliśmy ustalić, kiedy będzie najlepszy i najbezpieczniejszy czas na ich wypisanie – mówi dyrektor Wendtner. Na podstawie analiz doszedł on do wniosku, że wysoki poziom wydzielania koronawirusa z nosa i gardła miał miejsce już we wczesnej fazie infekcji. Od chwili przyjęcia do szpitala do czasu pierwszych porannych testów produkcja wirusów górnych dróg oddechowych u większości pacjentów osiągała bardzo wysoki poziom. W miarę postępu infekcji wirus przenosił się głębiej do płuc i tylko w zależności od odporności układu immunologicznego rozwijał się w stan ciężki lub przechodził w sposób lekki.

Co ważne, zespół nigdy nie znalazł dowodów na obecność wirusa we krwi lub moczu. Dlatego zaprzestano pobierać takie próbki od kolejnej „fali” 23 pacjentów z Covid-19, którzy w krótkim czasie trafili do tego szpitala. Co prawda, naukowcy wykryli wirusowy RNA w kale, ale nie znaleźli w nim wirusa zakaźnego. To sugeruje, że wirus raczej na pewno nie rozprzestrzenia się przez kontakt z kałem i moczem zarażonej osoby.

Pechowy uścisk dłoni

Dziewięciu pacjentów z monachijskiego szpitala jest pracownikami Webasto, firmy zajmującej się sprzedażą samochodów w Stockdorf. Wszyscy zarazili się od swojego współpracownika, który stał się znany jako niemiecki „Pacjent nr 1”. Jest to 33-latek z okolic miasta Landsberg am Lech. Prawdopodobnie zaraził się na szkoleniu prowadzonym przez jego koleżankę z Szanghaju.

Naukowcy prześledzili także proces zakaźny u pozostałych pacjentów.

– Pewne jest, że pacjent nr 1 kichnął podczas spotkania z drugą osobą na liście zarażonych – mówi Wendtner. – To wystarczyło, by spowodować infekcję.

W innych przypadkach proces transferu chorobotwórczego patogenu nastąpił podczas dwóch spotkań biznesowych. Te osoby tylko siedziały razem przed komputerem, bez jakiegokolwiek kontaktu fizycznego. Pierwszy raz przez 60 minut, drugi przez 90 minut. Doktor Wendtner podkreślił, że w tym wypadku wystarczy tylko jeden pożegnalny uścisk dłoni.

Minister zdrowia Bawarii Melanie Huml podkreśliła, że z pierwszym niemieckim chorym miało kontakt około 40 osób. Większość z nich została zarażona, ale nie miała ciężkich objawów niewydolności oddechowej.

W miarę jak na świecie podejmowane są szeroko zakrojone działania mające na celu powstrzymanie pandemii Covid-19, naukowcy zaczynają dopiero poznawać mechanizmy różnych faz rozwoju tej choroby.

Dotychczas uważano, że nosiciele koronawirusa SARS-CoV-2 mogą zarażać zarówno tuż przed, jak i na krótko po wystąpieniu objawów choroby. Oznaczało to, że służby sanitarne poszukiwały tylko tych osób, które miały wstępne objawy Covid-19 lub weszły w etap wychodzenia z choroby. Jednak badania dziewięciu osób, które zaraziły się koronawirusem SARS-CoV-2 w Niemczech, wzbudzają poważny niepokój wirusologów.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?
Nauka
Niesporczaki pomogą nam zachować młodość? „Klucz do zahamowania procesu starzenia”