- Brat zmarłej, zaniepokojony brakiem kontaktu z nią, poprosił osobę mieszkającą w sąsiedztwie o sprawdzenie, czy z siostrą wszystko jest w porządku. Ta osoba udała się do domu pani Agnieszki Dymeckiej. Przez okno zauważyła, że w mieszkaniu leży kobieta, a po mieszkaniu biegają psy. Na miejsce przybyło pogotowie. Lekarz stwierdził zgon – powiedział w rozmowie z Onetem rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński.

Śledczy zlecili sekcję zwłok, której wyników jeszcze nie podano do publicznej wiadomości. W sprawie zostało wszczęte śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Jednak nie oznacza to że śledczy podejrzewają udział osób trzecich w śmierci Agnieszki Dymeckiej - zaznacza prokuratura.

- To jest robocza kwalifikacja, którą zawsze przyjmujemy w przypadku odnalezienia ciała osoby, która mieszkała sama. Musimy dokładnie ustalić okoliczności śmierci. To nie jest tak, że kogoś podejrzewamy – zaznaczył Łapczyński.