Dotychczas Amerykanie odmawiali rozmów na ten temat, utrzymując, że brakuje dowodów co ostatecznie przyczyniło się do tego, że samoloty Lion Air (29 października 2018 roku) i Ethiopian Airways (10 marca 2019 roku) spadły tuż po starcie. W obydwu katastrofach zginęło 346 osób.

Kolejka po odszkodowania od Boeinga. LOT się zastanawia

„Pieniądze mają być przeznaczone na koszty nauki, sprostanie trudnościom życiowym i na pokrycie wydatków na codzienne utrzymanie rodzin ofiar, na finansowanie programów lokalnych i poprawę sytuacji finansowej społeczności, które ucierpiały z powodu tych dwóch katastrof. Te pieniądze nie zostaną wypłacone jednorazowo, ale wypłaty będą rozłożone na wiele lat" — poinformował Boeing w komunikacie, który został przez koncern określony, jako wstępny gest.

Te 100 milionów to pierwszy tak pozytywny i konkretny gest Amerykanów. Wcześniej prawnicy koncernu usiłowali nie dopuścić, aby rodziny ofiar katastrofy w Indonezji korzystały z amerykańskich prawników i składały pozwy w sądach w USA.

Dotychczas w amerykańskich sądach złożono 80 pozwów przeciwko Boeingowi. Kolejnych 46 jest gotowych do złożenia. Specjaliści od odszkodowań wyliczyli, że zadośćuczynienie dla nich sięgnie przynajmniej miliarda dolarów. Boeing musi się z tym liczyć. Koncern do tej pory dostarczył liniom lotniczym 350 samolotów, które teraz stoją uziemione. Niektórzy przewoźnicy musieli wypożyczyć w zamian podobnej wielkości maszyny. Płacą za nie prawdopodobnie po 125 tys. dolarów miesięcznie. Wśród nich są dwie polski linie — LOT i Enter Air. Ich szefowie nie ukrywają, że zamierzają dochodzić odszkodowań od producenta, ale z wystawieniem rachunku czekają, aby MAX-y wróciły do wożenia pasażerów.