Bilet w Lufthansie tani jak w Ryanairze. Po 9 euro

Prezes Lufthansy Carsten Spohr ujawnił, że linia wprowadzi najniższą taryfę - 9 euro - na niektórych trasach. Wcześniej Spohr oburzał się, kiedy tak tanie bilety sprzedawały linie niskokosztowe. Krytykował je jako nieodpowiedzialne i nieuczciwe.

Publikacja: 22.01.2021 17:41

Bilet w Lufthansie tani jak w Ryanairze. Po 9 euro

Foto: Bloomberg

Jednocześnie linia poinformowała o nowej polityce obowiązującej pasażerów. Będą musieli oni zakrywać usta i nos konkretnym typem maski.

Kłopoty ze slotami

Działki czasowe (sloty) na najbardziej zatłoczonych lotniskach, takich jak londyńskie Heathrow czy Frankfurt, stanowią cenne aktywa przewoźników i kosztują miliony dolarów/euro. Tyle że jeśli się z nich nie korzysta, linia je traci. Zazwyczaj, w czasach lotniczego boomu poziom wykorzystania musiał sięgać 80 proc., a niejednokrotnie zwłaszcza w „dołku” popytowym, linie wykonywały rejsy bez pasażerów, aby tylko nie stracić swoich slotów. Te zasady straciły sens podczas pandemii, kiedy przez długie tygodnie loty pasażerskie, poza rejsami repatriacyjnymi, zostały administracyjnie uziemione. Nie było w tym winy przewoźników. Potem same linie rezygnowały z wykonywania połączeń, bo nie były w stanie zapełnić samolotów, tak by loty się opłacały. Ale z drugiej strony nie chciały również tracić slotów. Wtedy w Europie wkroczyła Komisja Europejska i lotniska (które także funkcjonują na stratach) przestały rygorystycznie przestrzegać zasad wykorzystania działek czasowych.

Teraz Carsten Spohr tak tłumaczy swoją logikę: — Każda linia lotnicza, która operuje z centrów przesiadkowych zrobi wszystko, co tylko jest możliwe, aby zachować swoje sloty. Jeśli więc mamy latać na pusto, to wolę sprzedać bilety po 9 euro i utrzymać nasze połączenia w systemie. Oddanie najważniejszych działek czasowych w najważniejszych punktach przesiadkowych byłoby z wielką szkodą dla naszych pracowników, ale także dla Air France, British Airways czy KLM — mówi prezes Lufthansy.

Dlaczego więc taka polityka Lufthansy spotyka się teraz z krytyką rynku? Ano dlatego, że jeszcze w lipcu ubiegłego roku to właśnie Carsten Spohr rozgrzał dyskusję atakując rejsy Ryanaira, na które Irlandczycy sprzedawali bilety po promocyjnych cenach 9,99 euro. Spohr grzmiał wtedy, że jest to nieodpowiedzialne, nieuczciwe, nie mówiąc już o stratach dla środowiska. I że taka polityka zniszczy reputację transportu lotniczego.

Wszystko więc wskazuje na to, że prezes Lufthansy i tym razem chce wywołać na rynku dyskusję, która spowoduje przywrócenie zasad ze szczytu pandemii COVID-19. — Bo z jednej strony Komisja Europejska wymaga od nas, żebyśmy obniżyli poziom emisji CO2. A z drugiej strony jeśli rzeczywiście będą nas zmuszać do latania na pusto, byłoby to szaleństwem. Sądzę, że opinia publiczna zareaguje bardzo szybko. Dlatego właśnie sądzę, że tak czy inaczej rygorystyczne zasady wykorzystania slotów zostaną złagodzone – tłumaczył Carsten Spohr.

16 grudnia 2020 Komisja Europejska opublikowała nowe zasady wykorzystania slotów. Zaproponowała, aby obniżyć zasady odbierania praw do lądowania i startów wówczas, gdy linia lotnicza nie wykorzysta 40 proc. przyznanych jej działek. Czyli byłoby to równoznaczne z utrzymaniem połączeń na poziomie 50 proc. z doskonałego dla lotnictwa roku 2019. Tyle że Lufthansa nie planuje w I kwartale 2021 operować na więcej niż 20 proc. siatki.

Zakaz masek z materiału

Jednocześnie linia poinformowała, że od 1 lutego na pokład jej samolotów nie będą już wpuszczani pasażerowie, którzy usta i nos zakrywają maską z materiału. Od tej daty obowiązkowe są maski chirurgiczne bądź FFP2 znane również jako KN95/N95 i nowe zasady mają obowiązywać na rejsach z i do Niemiec w całej Grupie Lufthansy (czyli oprócz samej LH, także Austrian Airlines, Swiss, Eurowings, Germanwings, Brussels Airlines).

Wprawdzie na pokładach samolotów powietrze w zasadzie jest wolne od zarazków, bo filtry HEPA są dokładnie takie same, jak te instalowane w szpitalnych salach operacyjnych i regularnie oczyszczają powietrze, to nadal pasażerowie obawiają się korzystać z samolotu jako środka transportu. Ale obowiązek noszenia takich masek jest już w całych Niemczech, trzeba je nosić w środkach masowego transportu oraz w sklepach. W Hesji, gdzie Lufthansa ma swoje główne centrum przesiadkowe (Frankfurt), takie maski będą obowiązywać już od soboty, 23 stycznia. W Bawarii, gdzie znajduje się Monachium, drugi ważny hub LH, ten obowiązek jest od 18 stycznia.

Oczywiście nie wszyscy mają obowiązek przykrywania ust i nosa konkretnym typem maski. Ale zwolnić od tego może jedynie lekarz, który wyda odpowiednie zaświadczenie. Taka osoba dodatkowo jeszcze będzie musiała wykazać się negatywnym wynikiem testu na COVID-19 zrobionym nie wcześniej niż na 48 godz. przed podróżą.

Jeszcze dalej w obostrzeniach „polityki maskowej” poszły Austrian Airlines, należące do Grupy LH. Na pokładach austriackiego przewoźnika będą akceptowani pasażerowie noszący wyłącznie maski FFP2, natomiast maski chirurgiczne są niedozwolone.

Mimo kłopotów z rezerwacjami i obostrzeniami Lufthansa powoli zmniejsza straty. Przewoźnik nie traci już miliona euro co godzinę, tylko co dwie godziny. Zmniejszenie strat było możliwe dzięki ograniczeniu siatki i wykonywaniu jedynie tych rejsów, które są dochodowe.

Niemcy wykorzystali już 3 mld euro z 9 mld przyznanych w pomocy publicznej i jak sądzi Carsten Spohr może się okazać, że nie wyda całej pomocy publicznej.

Jednocześnie linia poinformowała o nowej polityce obowiązującej pasażerów. Będą musieli oni zakrywać usta i nos konkretnym typem maski.

Kłopoty ze slotami

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Singapurskie Changi nie jest już najlepszym lotniskiem na świecie
Transport
Polowanie na rosyjskie samoloty. Pomagają systemy śledzenia lotów
Transport
Andrzej Ilków, prezes PPL: Nie zapominamy o Lotnisku Chopina. Straciliśmy kilka lat
Transport
Maciej Lasek: Nie wygaszamy projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Transport
Strajki bardzo zabolały Lufthansę. A to jeszcze nie koniec