W poniedziałek pielęgniarki na dwie godziny odeszły od łóżek pacjentów.
– Wchodzimy w rytm protestów cyklicznych, bo sytuacja w ochronie zdrowia jest dramatyczna i zagraża bezpieczeństwu państwa – tłumaczyła w rozmowie z „Rzeczpospolitą" przewodnicząca OZZPiP Krystyna Ptok.
Osią sporu jest przyjęty przez Sejm projekt ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych.
– Minister zdrowia Adam Niedzielski nie słucha reprezentantów naszego środowiska w kwestii ustalania wynagrodzeń. W efekcie wynagrodzenie pielęgniarki absolwentki liceum medycznego z 30-letnim stażem pracy jest takie samo, jak rejestratorki, która właśnie ukończyła szkołę i rozpoczyna pracę w zawodzie. Minister nie bierze pod uwagę naszych postulatów, a protest określa próbą zaakcentowania przez OZZPiP swojej obecności. To świadczy o ogromnym niezrozumieniu i braku chęci dialogu – mówiła Krystyna Ptok.
Jak podają media, z protestującymi w Warszawie spotkał się wojewoda mazowiecki i były minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Mówił, że ich płace w czasie rządów PiS wzrosły i zapewnił, że nadal będą wzrastać. Protestujące pielęgniarki odpowiedziały na jego słowa gwizdami. Skandowano też hasło "kłamca".